Reklama

Polacy na Mistrzostwach Świata League of Legends. Kto reprezentuje nas na Worlds 2023?

Najważniejszy turniej dla widzów League of Legends nie mógłby się odbyć bez polskiego akcentu. Podczas nadchodzących Mistrzostw Świata Polskę reprezentować będzie Adrian "Trymbi" Trybus.

Kiedy odbywają się Mistrzostwa Świata League of Legends?

Turniej Worlds 2023 rozpocznie się 19 października i potrwa przez równy miesiąc, aż do 19 listopada. Główne wydarzenie poprzedzi faza Play-In (10-15 października), podczas której wyłonione zostaną ostatnie dwie drużyny biorące udział w Mistrzostwach Świata.

Polacy na Mistrzostwach Świata

W tym roku w Mistrzostwach Świata League of Legends rywalizować będzie tylko jeden PolakAdrian "Trymbi" Trybus, reprezentujący barwy Fnatic, rozpocznie walkę o tytuł najbardziej prestiżowego turnieju w roku kalendarzowym już 19 października.

Reklama

Trymbi ma za sobą bardzo ciekawy sezon. Zimowy split europejskich rozgrywek rozpoczynał bowiem pod banderą KOI. Drużyna wcześniej znana jako Rogue zaliczyła dwa przeciętne splity, zajmując trzecie miejsce zimą i szóste miejsce wiosną. Biorąc pod uwagę wcześniejsze wyniki tego składu, oczekiwania fanów wobec KOI były znacznie większe.
Mimo średnich wyników, Trymbi wciąż uchodził wtedy za jednego z najlepszych supportów w lidze, a informacja o jego dołączeniu do Fnatic przed rozpoczęciem letniego splitu zszokowała całą europejską scenę. Advienne przeszedł do KOI, jego miejsce zajął Trymbi, a u jego boku na dolnej alei stanął młody, utalentowany Koreańczyk Noah, który wcześniej grał w Ultralidze w barwach Z10.

Fnatic błyskawicznie poprawiło swoje wyniki, zajęło drugie miejsce w regulaminowym sezonie, później trzecie miejsce w playoffach i wreszcie awansowali do finału letniego zwieńczenia sezonu LEC, Po rozegraniu trzech, pełnych BO5 polegli w starciu z G2. U boku Noah Trymbi odwrócił losy całej drużyny, uratował sezon Fnatic po dwóch katastrofalnych splitach i wywalczył miejsce na Mistrzostwach Świata, tuż obok G2 Esports i MAD Lions.

Jak daleko może zajść Fnatic?

Kibice Fnatic mają za sobą istny rollercoaster, szalony sezon pełny wzlotów, upadków i nadziei na lepsze jutro. Awans z drugiego miejsca z LEC robi oczywiście wrażenie, ale nie oznacza to, że będą oni walczyć o najwyższe pozycje na Mistrzostwach Świata. Azja wysyła na tegoroczny turniej kilka znakomitych drużyn, a forma Fnatic pod wieloma względami wciąż stoi pod znakiem zapytania.

Największe wątpliwości we Fnatic wzbudza sytuacja na górnej alei. Oscarinin uległ kontuzji pod koniec letniego splitu i jego miejsce w najważniejszych meczach tego roku zajął Wunder. Jeden z najlepszych toplanerów w historii Europy dobrze poradził sobie w starciach z czołowymi drużynami i sprowokował liczne dyskusje wśród widzów na temat tego, kto powinien grać na topie podczas Worldsów. Jeżeli będzie to Wunder, jego doświadczenie na międzynarodowej scenie może okazać się bardzo pomocne, ale mimo wszystko ma on za sobą sporą przerwę. Oscarinin z kolei dłużej grał w tym roku z głównym składem Fnatic, ale nie wiemy, jak poradzi sobie z rywalizacją na tak wysokim poziomie zaraz po kontuzji.

Blado wygląda również sytuacja na dolnej alei. Z jednej strony wątpliwości wzbudza bowiem pula postaci słynącego z enchanterów Trymbiego. Meta nie sprzyja niestety Polakowi, Rakan może być dla niego ostatnią deską ratunku i kiedy on też padnie ofiarą któregoś z banów, Adrian będzie miał problemy z wyborem komfortowej dla siebie postaci. Z drugiej strony coraz większe wątpliwości swoimi występami w końcówce sezonu wzbudzał Noah. Uznawany wcześniej za niemalże nieśmiertelnego Koreańczyk zaczął popełniać coraz więcej błędów, grać bardzo agresywnie, a wielu fanów straciło nadzieje, że przeżyje on dłużej w starciach z najlepszymi drużynami na świecie.

Problematyczna dla Fnatic, jak i całego LEC, jest ponadto siła azjatyckich drużyn. Chiny oraz Korea wysłały na tegoroczny turniej kilka doskonałych ekip, które wyglądają na pewnych kandydatów do walki o najwyższe pozycje. LEC nie prezentowało się w tym roku najlepiej, poziom całej ligi znacząco spadł względem ostatnich lat, a doskonały rok w wykonaniu JDG czy świetny sezon Gen.G sprawiają, że widzowie nabierają coraz większych wątpliwości odnośnie szans Europy na awans do playoffów.

Na korzyść Fnatic przemawia jednak w pewnym stopniu format. Riot Games zdecydował się w tym roku na sporą rewolucję i standardową fazę grupową zastąpił Swissem, w którym szczęście odgrywa sporą rolę. W pierwszej rundzie drużyny dostają bowiem losowego rywala na podstawie zajmowanego seeda, a później gramy z drużynami o tym samym bilansie meczów. Swiss doskonale znany jest fanom Counter-Strike’a, którzy wiedzą dobrze, że obfituje on w niespodzianki. W BO1 może wydarzyć się bardzo wiele i jeżeli Fnatic przyjechałoby do Korei w szczycie formy, jednocześnie mając odrobinę szczęścia do losowanych przeciwników, mogliby namieszać nieco w pierwszej fazie Mistrzostw Świata.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: League of Legends | Riot Games | Worlds 2023
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy