Reklama

Eksplozja w pokoju streamera na Twitchu. Widownia przez chwilę zamarła

Twitch to platforma, na której w każdym miesiącu dzieją się rozmaite, nawet najbardziej zwariowane rzeczy. Jedna z takich sytuacji miała przytrafić się twórcy, który kojarzony jest w sieci pod pseudonimem "bodiggles".

"bodiggles" transmitował na żywo swoją rozgrywkę w popularnym Minecrafcie. W pewnym momencie do kolegi, z którym rozmawiał, przyznał, że w jego pokoju unosi się jakiś nieprzyjemny zapach. Dosłownie chwilę później wyciągnął zapalniczkę, uruchomił ją i właśnie w ten sposób zakończył się ten stream.

Przez kilka sekund w kadrze kamery zauważyć można było ogromną eksplozję w pokoju twórcy. Wszystko przesiąknięte było płomieniami - przynajmniej takie można było odnieść wrażenie. Widownia zgromadzona na transmisji wpadła w prawdziwą konsternację.

Reklama

Nieco później "bodiggles" na swoich kanałach w mediach społecznościowych poinformował fanów, że nic mu się nie stało. "Jest dobrze, Z moimi kotami też wszystko w porządku, jestem tylko trochę wstrząśnięty" - napisał w serwisie X. W kolejnym wpisie streamer umieścił dwie fotografie, które wskazują, że w wyniku tego zdarzenia, znalazł się w szpitalu.

Do tej pory fani gwiazdy głowią się nad tym, czy sytuacja, która miała miejsce na transmisji, była realna. W ostatnim czasie na Twitchu zapanowały nowe trendy. Twórcy prześcigają się w wymyślaniu kolejnych koncepcji edytowania swoich transmisji w taki sposób, by finalnie sprawić wrażenie, że z ich udziałem miał miejsce jakiś wypadek.

Niektórzy spekulują, że to samo dotyczy streamera "bodiggles". Pod jego wpisami internauci wskazują na to, iż domniemana eksplozja, która miała się wydarzyć w jego domu, została tak naprawdę spreparowana w programie do obróbki filmów. Jeśli faktycznie tak było, to zabieg ten skierowany był zapewne w jednym celu: zyskania popularności i przyciągnięcia kolejnej grupy oglądających na transmisję.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Twitch
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy