Reklama

League of Legends, Worlds 2023 - poznaliśmy zwycięzcę turnieju!

Najważniejszy turniej w roku kalendarzowym League of Legends dobiegł końca. W niedzielę tytuł najlepszej drużyny, po spektakularnym zwycięstwie w Mistrzostwach Świata, trafił do T1.

Weibo Gaming - T1 0:3

Nie bez powodu szanse na perfekcyjny Pick’em w tegorocznych Mistrzostwach Świata zniknęły już na etapie ćwierćfinałów. Mamy za sobą kolejny turniej pełen niespodzianek i nie inaczej było w przypadku finału. Chociaż zwycięstwo osiągnęła drużyna, po której się tego spodziewaliśmy, styl w jakim to zrobili, zaskoczył wiele osób.

Po jednej stronie tego pojedynku stało Weibo Gaming, które wśród niektórych widzów zyskało miano nowego DRX. W przeciwieństwie jednak do zeszłorocznego zwycięzcy, który po drodze do swojego niespodziewanego tytułu faktycznie pokonał wiele kandydatów do najlepszej drużyny na świecie, Weibo zasłynęło ze swojej łatwej drogi do playoffów. Prawdziwego wysiłku wymagała od nich dopiero seria przeciwko BLG i tam właśnie pokazali, że zasługują na więcej pochwał.

Reklama

Największą różnicę w tym składzie w porównaniu do reszty sezonu robił TheShy. Słynny toplaner w ostatnich latach nie słynął niestety z najlepszych zagrań, a jego nieudane występy w wiosennym i letnim sezonie głośnym echem rozchodziły się po całej esportowej scenie League of Legends. Kiedy przyszedł jednak czas Mistrzostw Świata, obudził się TheShy, jakiego pamiętamy jeszcze z czasów świetności Invictus Gaming.

Przeciwko Weibo Gaming stanęła z kolei najsłynniejsza organizacja w historii League of Legends na czele z Fakerem, ikoną całej gry. 27-letni midlaner jest twarzą popularnej produkcji Riotu oraz imieniem, które Koreańczycy wymawiają z szacunkiem i podziwem. Dla nich również nie był to jednak najlepszy sezon.

T1 w ostatnich latach było przedmiotem licznych dowcipów na temat ich występów w finałach. Znajdowali się w nich regularnie i przez większość czasu wciąż reprezentowali wysoki poziom, ale kiedy mierzyli się z najsilniejszymi przeciwnikami, ponosili bolesną porażkę. Kolejna przegrana w finale LCK przeciwko Gen.G zdawała się tylko potwierdzać tę teorię i sprawiła, że to właśnie ekipa Chovy’ego jechała na Mistrzostwa Świata jako jeden z faworytów.

Oliwą do ognia w dyskusjach dotyczących T1 szybko okazała się również kontuzja Fakera. W trakcie sezon legendarny midlaner musiał zrobić sobie przerwę, a jego miejsce zajął Poby. Abstrahując od umiejętności samego substytutu, większość widzów szczególnie zaskoczył fakt, jak źle grała reszta drużyny, kiedy brakowało w niej Fakera. Regulaminowy sezon T1 zakończyło w rezultacie z bilansem 9-9, a przez moment zastanawialiśmy się nawet, czy uda się im wejść od playoffów.

Faker w końcu wrócił jednak do drużyny, T1 odzyskało swoją wcześniejszą formę i zakwalifikowało się na Mistrzostwa Świata. Im dłużej trwał również sam turniej, tym bardziej meta układała się po ich myśli. Zwieńczeniem tego faktu okazał się prawdziwy finał tegorocznego turnieju, półfinał przeciwko JDG, w którym T1 miało okazję wyciągnąć kilka tak charakterystycznych dla aktualnej iteracji tej drużyny postaci. Po samych draftach było widać, że skład Fakera czuje się w mecie Mistrzostw Świata, jak ryba w wodzie.

W przeciwieństwie do paru ostatnich, bardzo wyrównanych finałów, niedzielne spotkanie niestety nie miało nam wiele do zaoferowania. Mimo całego tygodnia na przygotowanie do meczu, Weibo nie pokazało zbyt wiele, T1 nie zostało zmuszone do wyciągnięcia któregoś ze swoich asów w rękawie, TheShy wrócił do swojej formy sprzed Mistrzostw Świata i obejrzeliśmy niemalże całkowitą dominację reprezentantów LCK.

W ręce Fakera trafił w rezultacie historyczny czwarty tytuł, tylko przypieczętowując go w roli ikony League of Legends. Cały skład T1 jest z kolei doskonałym świadectwem tego, jak wiele można osiągnąć, kiedy synergię pomiędzy zawodnikami buduje się latami. Aktualna iteracja T1 zagrała wspólnie blisko 300 profesjonalnych gier, 77 spotkań na międzynarodowej scenie oraz 33 na Mistrzostwach Świata. Po dwóch zdobytych tytułach i długich sezonach ciężkiej pracy w ich ręce trafił właśnie najważniejszy ze wszystkich pucharów.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Worlds 2023 | League of Legends
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy