Reklama

Riot Games banuje cheaterów Valorant

​Stało się. Od premiery zamkniętej bety minęły trzy dni, a twórcy już zbanowali pierwszych cheaterów. Teraz pozostaje już tylko czekać, czy Riot jest przygotowany na tę sytuację i jak szybko uda im się opanować sytuację.

O problemie cheaterów słyszeliśmy raptem kilka dni temu, przy okazji dyskusji o Warzone. Świetny battle royale jest coraz szybciej rujnowany przez graczy biegających z aimbotami i wallhackami, którzy z odległości kilometra potrafią kłaść całe drużyny. Teraz, kiedy pierwsze przypadki oszustów pojawiły się w Valorant, gracze zastanawiają się, w jakim stopniu przygotowani są na tę ewentualność deweloperzy.

Jak widać na powyższym obrazku, wallhack w Valorant ma potencjał na zrobienie nawet większego zamieszania niż w CS:GO. Biorąc pod uwagę, jak skutecznie można przebijać pociskami większość przeszkód, sporo przeciwników ginie, nie widząc nikogo na swoim ekranie.

Reklama

Podobnie jednak jak w Counter Strike’u, będzie to temat regularnie powracający. Jeżeli Valorant zabrnie tak daleko ze swoją społecznością competitive, jak na ten moment wszystkim się wydaje, twórcy nielegalnych oprogramowani będą pracowali dzień i noc, żeby stworzyć coś, czego nie uda się wykryć deweloperom.

Lider zespołu zajmującego się anti-cheatem w Riot Games poinformował wczoraj o pierwszym banie i chociaż jak sam przyznał, liczył na nieco więcej czasu, oficjalnie rozpoczęli walkę z oszustami i są na nią przygotowani.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Valorant
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy