R6 Masters League: Relacja z turnieju

Rainbow Six: Siege /materiały prasowe

​Kilka kwalifikacji, osiem drużyn w fazie grupowej i wreszcie cztery walczące o tytuł najlepszej, polskiej drużyny w Rainbow Six: Siege. Wszystko to podczas warszawskich finałów Masters League.

Już pierwszy dzień rozgrywek zapowiadał, że będziemy mieli weekend pełny emocji. W sobotnim półfinale spotkała się dwójka faworytów, pomiędzy którymi miała odbyć się ostateczna walka o tytuł, Invicta Gaming oraz PACT, nowa organizacja na polskiej scenie Rainbow Six: Siege. W wykonaniu tych dwóch świetnych drużyn dostaliśmy spotkanie będące doskonałym przykładem tego, dlaczego gra Ubisoftu ostatnio cieszy się taką popularnością, zarówno wśród graczy jak i widzów.

Na Oregonie, pierwszej mapie tego BO3, Invicta prowadziła 5-0. Wśród publiczności wędrowały już niewinne dowcipy o dwóch, szybkich 6-0 oraz błyskawicznym awansie faworytów do kolejnej fazy turnieju, finału drabinki zwycięzców. Kiedy większośc zastanawiała się już nad tym, jak PACT podejdzie do drugiej mapy, ci zaczęli powracać do meczu. Zebrali na tyle momentum, żeby nie tylko wygrać pięć kolejnych rund po stronie broniącej, ale również wygrać dogrywkę.

Reklama

Chociaż sytuacja nie odwróciła się na korzyść PACT-u w drugiej mapie, po tym jak Invicta oddała mecz, będąc rundę od zwycięstwa, wciąż to nowa organizacja triumfowała. Doczekaliśmy się kolejnej dogrywki na Coastline, gdzie PACT udowodnił, że to oni lepiej działają pod presją i postawieni pod ścianą, są skuteczni i pewni swoich umiejętności.

Później wydarzyło się wszystko to, czego spodziewała się większość ekspertów. PACT wygrał z Invizy Esport, tracąc tym razem jedną mapę z rywalem. Przeciwnikom udało się zdobyć pierwszy punkt, wygrywając dogrywkę na Oregonie. PACT jednak, nawet jeśli był zaskoczony formą swojego rywala, nie dawał po sobie tego poznać. 6-3 na Clubhous oraz 6-2 na Banku zapewniły im awans do wielkiego finału oraz odrobinę relaksu, w oczekiwaniu na kolejne spotkanie.

Kiedy PACT cierpliwie czekał, Invicta kończyła swoją wspinaczkę po drabince przegranych, licząc na rewanż z drużyną, która ograła ich w meczu otwarcia Polish Masters League. 6-4, 6-4 przeciwko Valkiria Esports oraz kolejne 6-4, 6-4 z Invizy zapowiadały finał, na jaki zasłużyli sobie fani Rainbow Sixa po całym tym sezonie. Invicta pewnie eliminowała jednego rywala za drugim, nie dając nawet cienia szansy na jakąkolwiek dogrywkę czy powrót do meczu.

Invicta doczekała się rewanżu, a PACT dostał rywala, którego powinien w wielkim finale spodziewać się najbardziej. Chociaż format zmienił się na BO5, a widzów miało czekać dłuższe spotkanie, znów zobaczyliśmy zaledwie dwie mapy. Invicta, z racji awansu do finału z drabinki przegranych, zaczynała ostatnie spotkanie przegrywając 0-1. Oznaczało to, że 6-4 na Consulate oraz 6-4 na Oregonie zagwarantowało PACT tytuł Mistrza Polski oraz 10 tysięcy złotych.

6 listopada organizacja PACT ogłosiła swój nowy skład na polskiej scenie Rainbow Six: Siege. Pochwalili się, że drużyna aktualnie plasuje się na 12 miejscu w Europie, wyrazili nadzieje na długą współpracę i zapowiedzieli swój udział w Polish Masters League. Kilka dni później zawodnicy stali przed kamerami z potężnymi czekiem w rękach. Z szerokimi uśmiechami na ustach, oddając zaledwie jedną mapę przez całe dwa dni rozgrywek, zapowiadali tym samym, że możemy spodziewać się z ich strony dominacji, a tytuły drużyny nie skończą się na Mistrzostwie Polski.

ESPORTER
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy