Reklama

Podsumowanie ćwierćfinałów – Worlds 2019

​Pierwszy etap playoffów Mistrzostw Świata w League of Legends już za nami. Chociaż ostatecznie nie zobaczyliśmy wielu niespodzianek, solidna forma faworytów daje nadzieje na wysoki poziom w półfinałach oraz zmusza do zastanowienia nad tym, kto aktualnie wygląda na najsilniejszą drużynę w najlepszej czwórce.

Chiński półfinał w prawej części drabinki

Mówiąc krótko, Invictus Gaming i FunPlus Phoenix wyszły zwycięsko ze swoich pojedynków. Tam gdzie niektórzy spodziewali się europejsko-koreańskiego pojedynku, zobaczymy w rezultacie dwójkę rywali z LPL.

Z tych dwóch ćwierćfinałów to triumf IG jest zdecydowanie tą większą niespodzianką. Obrońca tytułu nie wyglądał co prawda jak postrach całego turnieju, jak w zeszłym roku czy nawet w maju, podczas MSI, ale formą zdecydowanie zbliżyli się do tamtych czasów. Twitter znów chwali TheShy’a, JackeyLove zagrał kilka świetnych meczów, a do głównego składu wrócił Ning, który podczas fazy grupowej BO1 IG obserwował z ławki rezerwowych. Dodatkowo zniknęło gdzieś to rewelacyjne Griffin, pogromcy G2 i w oczach wielu kandydat na finalistę.

Reklama

Po tej samej stronie tabeli Fnatic zmierzyło się z FunPlus Phoenix o miejsce w półfinale obok IG. Hype wokół europejskiego składu sięgał sufitu. Chociaż FPX wyszło ze swojej grupy bez większych problemów, to Fnatic obudziło się w drugim tygodniu i zapewniło swoim fanom widowisko, jakiego oczekiwali po tegorocznych Worldsach.

Na ich nieszczęście, FunPlus z fazy grupowej ustąpił FunPlusowi, potencjalnemu zwycięzcy Mistrzostw Świata. Chińska drużyna wreszcie zaczęła wyglądać jak piątka graczy, która całkowicie zdominowała swój region w regulaminowym sezonie. Eksperci niejednokrotnie podkreślali, że FPX na mecz z Fnatic przyszło z jasnym planem, który później konsekwentnie realizowali. Chociaż Europie udało się wyrwać trzecią grą z rąk rywali, nikt nie miał wątpliwości, kto po tym meczu będzie mógł pakować walizki.

SKT bez większych niespodzianek

Mecz pomiędzy SKT a Splyce był jednym z tych pojedynków, do których większość widzów podchodziła z konkretnym nastawieniem. Wszyscy spodziewali się błyskawicznego stompa i w pewnym sensie właśnie to dostaliśmy. Na szczęście całe BO5 nie trwało na tyle krótko, żeby Splyce miało poddać się bez walki i nie pokazać tego, co zagwarantowało im trzeci europejski slot. Kobbe niemalże w każdej grze wyglądał bardzo imponująco, Splyce pokazało pazury i jak słusznie stwierdziła Froskurinn po czwartej mapie, mogą czuć się dobrze ze swoim występem.

W rezultacie z tego BO5 możemy głównie wynieść fakt, że SKT oddało Splyce jedną mapę.

Ostatnia nadzieja Europy nie zawodzi

Podczas kilku minionych tygodni Worldsów pochłonąłem bardzo dużą ilość materiałów dotyczących League of Legends. Od opinii ekspertów, przez artykuły Kelsey Moser, aż po perspektywę widzów prosto z Hotline League czy Summoning Insight. Przez ostatnich kilka dni patrzyłem jednak z zaciekawieniem, jak wraz ze zbliżającym się pojedynkiem G2 i Damwon opinie widzów na temat obu drużyn zaczynają się odwracać.

Niektórzy zdążyli już zapomnieć, że G2 Esports do Berlina jechało jako jeden z faworytów do zdobycia tytułu Mistrzostw Świata. W rezultacie z jednej strony mieli słabą końcówkę grup z G2 i oddanie pierwszego miejsca w ręce Griffin, a z drugiej rosnące w oczach ekspertów Damwon. Chociaż Korea opinii ekspertów nie kupiła sobie w fazie Play-In, zdecydowanie zrobiła to, dominując group stage. Podczas ostatniego Hotline League padło już stwierdzenie, że zwycięstwo G2 nad Dawmon będzie niespodzianką.

Z przysłowiowym szóstym zawodnikiem przed sobą, elektryzującą, hiszpańską publicznością, G2 Esports udało się jednak przejść pierwszy etap playoffów i awansować do półfinałów. Chociaż początek mógł wyglądać niepokojąco, po długiej pierwszej grze przeciwko silnym late game’owym postaciom oraz słabej drugiej mapie, z Perkzem na Oriannie, dwie ostatnie wyglądały już jak standardowe G2. Szybka dominacja, solidna gra i kilka błędów wynikających z nadmiernej pewności siebie.

W kontekście tego pojedynku najciekawszym tematem jest zdecydowanie kwestia magów w dolnej alei. G2 było zdecydowanie jedną z tych drużyn, której udawało się najbardziej efektywnie wykorzystywać tę metę. Perkz co prawda nie położył swoich rąk na Syndrze, ale za to próbował swoich sił z combo Orianna - Alistar, co skończyło się jedyną w tym BO5 porażką G2. Pytanie więc, czy Europa trzyma w swoim rękawie jeszcze jakieś asy czy wróciliśmy do standardu, jakiego zdawał się trzymać cały ten ćwierćfinał.

Wszyscy na swoim miejscu

G2 pozwoliło nam uniknąć rywalizacji pomiędzy Chinami a Koreą w ścisłej czwórce Mistrzostw Świata. Wraca narracja o G2 jako najlepszej drużynie na świecie, FPX wygląda wyjątkowo groźnie po swoim ćwierćfinale przeciwko Fnatic, a wszyscy doskonale wiedzą, do czego zdolne jest SKT, mimo słabego występu Fakera ze Splyce.

Jakkolwiek zabawnie by to nie brzmiało, obrońca tytułu Mistrza Świata wyrasta na czarnego konia całego wyścigu. Jeszcze przed ćwierćfinałami YamatoCannon pisał na Twitterze, że nie poświęcamy IG wystarczającej uwagi. Awans do ścisłej czwórki powinien zapewnić im dodatkowy szacunek wśród ekspertów i zmusić ich do wzięcia pod uwagę scenariusza, gdzie Rookie i TheShy znajdują złoty środek na FPX.

Jedno jest pewne: lepszego TOP4 nie moglibyśmy sobie wyobrazić. Każdy z głównych regionów ma swojego reprezentanta, w półfinałach zobaczymy pojedynek LPL oraz rewanż za playoffy tegorocznego MSI, a ktokolwiek do wielkiego finału by nie awansował, będzie to kandydat na jeden z najlepszych BO5 ostatnich lat.

INTERIA.PL