Reklama

League of Legends - Polak w finale LEC! Poznaliśmy zwycięzcę zimowego sezonu

Za nami pierwszy sezon tegorocznych rozgrywek LEC. W miniony weekend obejrzeliśmy finały zimowego splitu, którego zwycięzca zgarnął pierwsze miejsce Europy na Mid-Season Invitational 2024.

Piątek, 16.02:

  • Fnatic - MAD Lions KOI 2:3

Sobota, 17.02:

  • BDS - MAD Lions KOI 2:3
  • Niedziela, 18.02:
  • G2 Esports - MAD Lions KOI 3:1

Zaskakujący finalista i spodziewany sukces G2

Największą niespodzianką minionego weekendu jest oczywiście obecność MAD Lions KOI w finale zimowego splitu LEC 2024. Drużyna Bartłomieja Przewoźnika w przedsezonowych rankingach przez niektórych ekspertów była wrzucana nawet na ostatnią pozycję. Elyoya jest oczywiście weteranem i spodziewaliśmy się od niego solidnego sezonu, ale otoczenie go Polakiem i trzema Hiszpanami z lig regionalnych nie wydawało się przepisem na sukces w napakowanym talentem LEC.

Reklama

Eloyoya faktycznie sprawdził się świetnie, a jego status weterana bez wątpienia odegrał znaczącą rolę w wynikach MAD Lions KOI. Grał bardzo dobrze indywidualnie i wnosił zapewne mnóstwo wewnątrz drużyny, mając za sobą lata rywalizacji na najwyższym poziomie. Równie istotnym dla sukcesu MAD Lions były jednak zaskakująco udane debiuty kilku nowych zawodników.

Na szczycie tej listy jest bez wątpienia Myrwn, 20-letni Hiszpan, który zaskoczył zarówno poziomem swojej gry, jak i różnorodnością wybieranych postaci. Bardzo dobrze sprawdzili się również Fresskowy, Polak z dużym doświadczeniem w ligach regionalnych, oraz Alvaro, kolejny rookie, który zdaniem niektórych ekspertów tym debiutem zapewnił sobie miejsce w LEC na dłuższy czas.

Nie obyło się oczywiście bez dramatów. Chociaż sukces MAD Lions nie ulega wątpliwości i widzieliśmy w ich wykonaniu kilka świetnych meczów, BDS nie przyjechało na finały w Berlinie w swoim standardowym składzie. Po rzekomych konfliktach wewnętrznych i kłótni pomiędzy toplanerem a trenerem, Adam został odsunięty na ławkę rezerwowych, a jego miejsce zajął Jenax. Kluczowy więc dla BDS zawodnik w ostatniej chwili zastąpiony został zupełnie innym graczem. Poziom BDS był więc daleki od normalnego, a MAD Lions skutecznie wykorzystało nieobecność Adama.

Na szczycie LEC wylądowała z kolei ostatecznie drużyna, której spodziewaliśmy się tam od samego początku. G2 oddało jedną mapę w starciu z MAD Lions, ale poza tym w playoffach wyglądali, jakby byli na zupełnie innym poziomie. Każdy zawodnik G2 Esports jest aktualnie w stanie wziąć na przysłowiowe plecy resztę drużyny i na swoich barkach nadrobić ewentualnie niedociągnięcia. W żadnym momencie w tym sezonie G2 nie znalazło się pod ścianą, od samego początku razem z BDS wyglądali na najbardziej obiecującą drużynę i kiedy pokonali ich tak pewnym 3:0, nie było już żadnych wątpliwości.

Do G2 Esports trafia w rezultacie pierwsze miejsce Europy na tegorocznym Mid-Season Invitational. Przed międzynarodowym turniejem jeszcze cały wiosenny sezon, ale na razie wygląda na to, że dopiero chińskie i koreańskie drużyny postawią prawdziwe wyzwanie G2 Esports. Zanim jednak to nastąpi, pozostali reprezentanci LEC mają cały split, żeby nadrobić zaległości i powalczyć o miejsce na MSI.

LEC wraca 9 marca 2024 roku. Wchodzimy aktualnie w etap krótkiej przerwy pomiędzy sezonem zimowym a wiosennym. Nadchodzący split będzie miał dokładnie ten sam format, czyli po trzech kolejkach pojedynczego Round Robin ponownie zagramy dłuższe playoffy.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: League of Legends | lec | Riot Games
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy