Reklama

League of Legends otrzymuje wsparcie dla kontrowersyjnego anty-cheata Vanguard

Riot Games niedawno zaostrzyło wymogi dla League of Legends - wszystko w celu walki z oszustami. Niestety, jak to często bywa, rykoszetem dostali najbardziej niewinni gracze.

Pośród zgłoszeń na temat bugów i problemów z kompatybilnością, firma postanowiła podzielić się z graczami dokładnym objaśnieniem swojej strategii walki z oszustami, w której zawarto m.in. wsparcia dla poszczególnych systemów operacyjnych, środki prewencyjne oraz statystyki na temat nawyków graczy, którzy lubią oszukiwać w grach.

Gracze League of Legends, którzy korzystają z Windowsa, otrzymują teraz powiadomienia nawołujące ich do zainstalowania oprogramowania anti-cheat stworzonego przez Riot - Vanguard. Odkąd firma wprowadziła na rynek to rozwiązanie, które po raz pierwszy pojawiło się kilka lat temu w Valorancie, wywołuje ono ciągle kontrowersje - głównie ze względu na to, że bardzo mocno i głęboko zagnieżdża się w Windowsie.

Reklama

W odpowiedzi na oskarżenia, że Vanguard w wersji 14.9 powoduje mnóstwo problemów, Riot podzieliło się statystykami, z których wynika, że tak naprawdę trudności zgłasza 0,03 procenta graczy. Poza tym, większość problemów można rozwiązać za pomocą prostych instrukcji. Na doniesienia, że Vanguard powoduje kłopoty ze stabilnością czy wręcz działaniem komputerów niektórych graczy, Riot odpowiada, że nie ma informacji o takich potwierdzonych przypadkach.

Największą kontrowersją Vanguarda jest potrzeba dostępu do kernela systemu. Raz zainstalowany, działa bez przerwy, nawet jeśli nie jest aktywna żadna gra. Riot przyznał, że anti-cheat ładuje sterowniki razem z systemem, ale mają się one aktywować jedynie w trakcie rozgrywki. Do tego firma podkreśla, że oprogramowanie nie potrzebuje dostępu do SecureBoota. Pojawiają się też oskarżenia o fałszywe zgłoszenia cheatów, które nie istnieją, ale na te firma odpowiada, że gracze mogą co prawda zgłaszać i odwoływać się od takich banów, ale większość z nich zapewne i tak kłamie, płaci za boostowanie albo ma w systemie inny malware, który wykrywa Vanguard.

Na tym nie koniec. Oprócz Vanguarda, firma wymaga teraz spełnienia wymogu wsparcia dla TPM 2.0 dla systemów opartych o Windows 11. O ile system ten sam w sobie wymaga takiego wsparcia, o tyle istnieją sposoby by je ominąć. Jednak zdaniem Riot korzysta z nich mniej niż 1 procent graczy, więc nie powinien to być poważny problem, a zastosowanie takiej metody prewencji pozwala Riot banować nie tylko konta, ale też maszyny ludzi, którzy korzystają z nielegalnego oprogramowania.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: League of Legends | Riot Games
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy