Reklama

LCS: Podsumowanie pierwszego tygodnia turnieju Lock In

​Amerykańska scena League of Legends sezon w tym roku zaczyna od nietypowego turnieju. Przez trzy tygodnie będziemy oglądać rozgrywki pomiędzy wszystkimi drużynami LCS zakończone drabinką single elimination. W miniony weekend obejrzeliśmy aż 15 spotkań fazy grupowej.

Piątek, 16 stycznia:

Reklama
  • 100 Thieves - TSM 1:0
  • CLG - Team Liquid 0:1
  • Cloud9 - Evil Geniuses 0:1
  • Dignitas - FlyQuest 1:0
  • Golden Guardians - CLG 1:0
  • Sobota, 17 stycznia:
  • Immortals - Evil Geniuses 0:1
  • Golden Guardians - TSM 0:1
  • Cloud9 - FlyQuest 1:0
  • Immortals - Dignitas 1:0
  • CLG - 100 Thieves 1:0
  • Niedziela, 18 stycznia:
  • Immortals - Cloud 0:1
  • Team Liquid - 100 Thieves 0:1
  • Dignitas - Evil Geniuses 0:1
  • CLG - TSM 0:1
  • Golden Guardians - Team Liquid 0:1

Wiosenny sezon LCS teoretycznie jeszcze się nie zaczął. W piątek ruszył bowiem turniej Lock In, którego głównym celem jest dostarczenie rozrywki fanom LCS już na samym początku rozgrywek. Drużyny podzieliły się na dwie grupy i zaczęły w ten weekend klasyczne, pojedyncze round robin. W przyszły weekend, po zakończeniu wszystkich meczów fazy grupowej, cztery składy z każdej grupy zostaną wrzucone w drabinkę single elimination i zaczniemy walkę w BO3 o awans do półfinałów.

Największym zaskoczeniem minionego weekendu jest Evil Geniuses. Nie ulegało wątpliwości, że szastające pieniędzmi EG po raz kolejny złożyło sobie silny skład. Po wydarzeniach z poprzedniego sezonu organizacja wciąż wzbudzała jednak trochę wątpliwości, a ich konkurencja wydawała się nieco silniejsza. Nie znalazło się w rezultacie zbyt wielu, którzy broniliby potencjału EG i stawiali ich ponad C9, Team Liquid czy nawet TSM i 100 Thieves.

To Evil Geniuses jest jednak aktualnie jedyną, niepokonaną drużyną w nowym sezonie LCS. Co więcej, już w pierwszym swoim spotkaniu na łopatki położyli Cloud9, w debiucie długo wyczekiwanego przez amerykańskich fanów Perkza. Swój sukces EG zawdzięcza przede wszystkim trzem, kapitalnym występom Impacta. Były toplaner Team Liquid, wymieniony w tym sezonie na Alphariego, położył swoje ręce na Renektonie i pokazał, dlaczego jest to w aktualnej mecie jedna z najpopularniejszych postaci na górną aleję

Pozostałe spotkania pierwszego weekendu udowodniły z kolei, że liga może być w tym roku dużo bardziej wyrównana, niż przypuszczaliśmy w offseasonie. Można śmiało założyć, że Cloud9 zaczęło swój sezon od drobnego potknięcia. Ich dwie kolejne gry pokazywały to, czego spodziewaliśmy się po tego typu drużynie. Jeżeli utrzymają taką formę przez resztę Lock Inu i dotrą do finału, przegrane BO1 przeciwko EG przestanie mieć znaczenie.

Na pierwszym miejscu w grupie A znajdują się z kolei 100 Thieves, Team Liquid i TSM. 100T zagrało dwa dobre spotkania przeciwko najlepszym drużynom tej grupy. Pewnie zaczęlibyśmy zestawiać ich teraz z EG i mówić o sporej niespodziance, gdyby nie porażka z CLG. Liquid, podobnie jak w zeszłym sezonie, zaczyna sezon z rezerwowym junglerem, więc z czasem powinni być coraz lepsi. TSM wygląda dosyć niepewnie, mimo dwóch zwycięstw na koncie.

Fazę grupową ostatecznie rozstrzygnie piątkowa noc. Od soboty zaczynamy z kolei ćwierćfinały BO3 pomiędzy najlepszą ósemką. Za tydzień będziemy wiedzieli więc nieco więcej o formie drużyn oraz ich doświadczeniu w seriach.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: League of Legends
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy