Reklama

LCS, Lato 2020 – podsumowanie trzeciej rundy playoffów

​Rywalizacja na amerykańskiej scenie League of Legends powoli zbliża się do końca. Poznaliśmy już pierwszego finalistę, wszystkich uczestników tegorocznych Worldsów LCS, a na horyzoncie widać kolejne spotkanie pomiędzy potężnymi organizacjami.

TSM - Cloud9 3:1

Żadnej z tych drużyn nie spodziewaliśmy się w drabince przegranych tak szybko. Typowani przez wielu fanów jako kandydaci do zdobycia tytułu znaleźli się w walce o miejsce w finale Loser’s Bracketa. Co najważniejsze, zwycięzca tego spotkania miał zagwarantować sobie miejsce na Mistrzostwach Świata.

Podczas gdy cały weekend w LEC należał do europejskich junglerów, w sobotnim pojedynku LCS królował Bjergsen. Zgodnie ze swoją tradycją, jeden z najpopularniejszych midlanerów na świecie robił wszystko, żeby zabrać swoją drużynę prosto na Mistrzostwa Świata. W dwóch pierwszych zwycięstwach brał udział w 90% wszystkich eliminacji, dominował w początkowej fazie gry, a potem przekładał swoją przewagę na silne teamfighty.

Reklama

Forma Bjergsena większości stałych widzów LCS prawdopodobnie nie zdziwiła. Teraz, na kilka dni po zakończonym meczu, szokuje jednak fakt, że Cloud9 nie pojedzie w tym roku na Worldsy. Drużyna uznawana jeszcze niedawno za najlepszą w historii amerykańskiej sceny na swój kolejny mecz musi czekać do przyszłego roku.

Team Liquid - FlyQuest 2:3

Nie był to jednak koniec niespodzianek podczas LCS. Dzień później, w niedzielny wieczór, trwał bowiem w najlepsze weekend midlanerów. Po kapitalnym BO5 Bjergsena przyszła kolej na PowerOfEvil, który pozostaje jednym z głównych powodów ostatnich sukcesów FlyQuest.

Jego drużyna z kolei to prawdopodobnie najbardziej niedoceniania organizacja w LCS. Podczas gdy na początku splitu skazywano ich na miejsce w środku tabeli, a większość fanów na Worldsach widziała wyłącznie Cloud9, Team Liquid i TSM, FlyQuest wywalczyło sobie miejsce w wielkim finale po raz drugi z rzędu. Co więcej, zrobili to w wielkim stylu, pokonując w pełnym BO5 drużynę uważaną aktualnie za najlepszą.

W przeciwieństwie do Fnatic, które rozegrało bardzo zaciętą piątą grę przeciwko G2, FlyQuest od samego początku dominowało w teamfightach. Draftowali bardzo pewnie, a później grali z pełną świadomością swoich kompozycji. Zobaczyliśmy z ich strony różnorodny gameplay i kilka bardzo widowiskowych zagrań. Pytanie tylko czy będzie to wystarczająco wysoki poziom, żeby wreszcie zdobyć tytuł LCS.

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy