Reklama

Kolejna porażka Virtusów w eliminacjach. Co się dzieje?

​Po bardzo dobrym występie w piątym tygodniu ligi ósmego sezonu ligi ECS w szeregi Virtus.pro znów zakradł się marazm. Polacy przegrali dwukrotnie eliminacje do ważnych turniejów. Czy to da się jakoś odbudować?

Zawodnicy Virtus.pro, nawet po wielu rotacjach w składzie mają od wielu miesięcy bardzo nieustabilizowaną formę. Potrafią wygrać z czołową drużyną świata, by dosłownie chwilę później przegrać z mniej liczącą się formacją w świecie CS:GO lub na odwrót.  Taka postawa nie może cieszyć, gdyż Polacy nie mogą już liczyć na bezpośrednie zaproszenia do wielkich turniejów. Muszą sobie je wywalczyć w żmudnych kwalifikacjach. Długa droga do celu niestety nie sprzyja zawodnikom Virtus.pro.

Widać to było w ostatnim okresie nadmiernie często. Spójrzmy na ostatnie kalendarium kwalifikacji do turniejów rozgrywanych przez podopiecznych "Kubena". 27 października w zamkniętych kwalifikacjach do DreamHack Open Winter 2019 Virtus.pro zmierzyło się z teoretycznie najsłabszą drużyną w stawce - Coppenhagen Flames. Rezultat? Porażka 0:2. Niestety, im dalej w las, tym było ciemniej. Cztery dni później polscy gracze wystartowali w kwalifikacjach do EPICENTER 2019. Rywalem był międzynarodowy skład SMASH. Rezultat? Również 0:2, a dodajmy, że format BO3 powinien pomagać Polakom, którzy w teorii powinni mieć większy wachlarz map od mniej doświadczonych ekip.

Reklama

To niestety nie koniec porażek "Niedźwiedzi" w kwalifikacjach do ważnych turniejów w okresie jednego tygodnia. W ubiegły weekend odbyły się eliminacje do DreamHack Open w Sevilli. Rezultat? Odrobinę lepiej. W ćwierćfinale "snax" i spółka pokonali duńską formację OPAA, lecz w kolejnym etapie zostali wyeliminowani przez GamerLegion rezultatem 1:2. Na przestrzeni jednego tygodnia, Virtus.pro zaprzepaściło sobie szanse na awans do trzech prestiżowych turniejów rangi światowej. Jednocześnie w tym samym tygodniu pokonywali tak utytułowane drużyny jak mousesports czy FaZe Clan. Co zatem nie tak jest z formacją z naszego kraju?

Przyczyn może być naprawdę wiele. Piotr "izak" Skowyrski, który komentował weekendowe rozgrywki kwalifikacyjne do turnieju w stolicy Andaluzji sugerował podczas transmisji, że w szeregach Virtusów brakuje rozmów o podstawach, gdyż popełniali oni bardzo podstawowe błędy, które na pewnym poziomie są już niewybaczalne. Dotyczy to między innymi sprawdzania miejsc, w których może chować się przeciwnik. Problemem może być również bardzo słaby poziom komunikacji wewnątrz zespołu.

Ciężko stwierdzić, co tak naprawdę jest głównym problemem Polaków. Czym by to nie było, trzeba to jak najszybciej usunąć, gdyż obecne Virtus.pro nie jest na tyle renomowaną drużyną, by otrzymywać zaproszenia bezpośrednio na turnieje i żeby w nich zagrać, należy przejść wskazane etapy eliminacji. Bez tego, przyszłość drużyny znad Wisły może się kształtować w ciemnych barwach.

Pocieszeniem jednak może być fakt, że władze DreamHacka zaprosiły zawodników Jakuba "Kubena" Gurczyńskiego na turniej w Atlancie. Na DreamHack Open w Stanach Zjednoczonych pojawi się również inna polska ekipa - Illuminar Gaming. Początek turnieju już za jedenaście dni. Będzie o co walczyć, gdyż w puli znalazło się aż 100 tysięcy dolarów do podziału. Najwyżej notowaną drużyną na tych zawodach będzie międzynarodowe CR4ZY (16. drużyna rankingu HLTV.org). Groźne będzie również duńskie Heroic (17.).

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Counter-Strike
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy