JankoS, czyli nadzieja... polskich fanów CS:GO

https://www.instagram.com/jankos.lol/ /materiały źródłowe

​Nadchodzący weekend elektryzuje polskich fanów esportu. Marcin "JankoS" Jankowski stanie bowiem w niedzielę przed szansą wygrania Worldsów. Polski zawodnik w League of Legends na tyle mocno zainteresował swoimi wyczynami, że coraz mocniej na jego zmagania spoglądają... fani CS:GO.

Tegoroczne Worldsy szerszym echem odbijają się w polskim esporcie. Przyczyn takiego stanu rzeczy znajdziemy kilka. Przede wszystkim pozycja "JankoSa" na scenie LoL-a wciąż rośnie, toteż Polak przez coraz większe grono uważany jest za czołowego zawodnika na świecie. Większa popularność mistrzostw świata ligi legend wynika również z faktu, iż G2 Esports, w którym gra Jankowski, już przed rozgrywkami stawiane było w roli kandydata do zwycięstwa. Na razie sen się iści - G2 wystąpi bowiem w finale.

Trudno nie odnieść również wrażenia, że ważnym ogniwem rozprzestrzeniania się sukcesu polskiego junglera w kraju jest słaba postawa polskich zespołów w Counter-Strike'u: Global Offensive. Kolejne porażki zwiększają u fanów wspomnianej gry głód sukcesu. Z tego powodu zaczęto poszukiwać nadziei w innych esportowych dyscyplinach. Swoją cegiełkę do małego zaspokojenia potrzeby wygranych dołożył grający w Dotę 2 w zespole Team Secret Michał "Nisha" Jankowski. Dota nie ma jednak w Polsce dużego zainteresowania.

Reklama

Inaczej sprawa wygląda z LoL-em, dla którego w Polsce nadchodzą dobre czasy. Duże zaangażowanie Polsatu w rozgrywki Ultraligi znacząco podniosły szanse dla polskich graczy ligi legend na prowadzenie esportowych karier. Produkt od stacji telewizyjnej ma również inne atuty rozpowszechniające esportową dyscyplinę w naszym kraju. Kto nie chciał bowiem zobaczyć, jak w esportowych zmaganiach poradzi sobie Krzysztof Ibisz lub Maciej Dowbor?

Świetnym stemplem rosnącej popularności gry jest właśnie "JankoS", który ma szansę zostać drugim w historii polskim mistrzem świata LoL-a. Jankowski stoi przed wielką szansą, nie tylko dla siebie, ale i całej krajowej "lolowej" sceny. Patrząc na sprawę dość gospodarczo, na ewentualnym sukcesie mogą skorzystać wszyscy, od Jankowskiego, po producentów turnieju, co dodatkowo zaprocentuje w kolejnych latach.

W tym wszystkim zyskają jednak również kibice. Wiele osób nieinteresujących się LoL-em, zadeklarowało oglądanie finałowego pojedynku G2 Esports z FunPlus Phoenix. Polska esportowa scena znów otrzymała szansę oglądania Polaka w rywalizacji o naprawdę ważne trofeum. Dla "ceesowców" powrócą emocje związane z występami Virtus.pro. O tym, jak dziesiąty listopada to istotny dzień dla polskich fanów esportu dodatkowo świadczy... nakładka na zdjęcie profilowe na Facebooku wyrażająca wsparcie dla polskiego junglera.

Dla jasności - niech ten szał trwa. Aktualna sytuacja budzi pozytywne emocje oraz tworzy świetną otoczkę przed finałowym meczem. Sam chętnie w to wszystko wsiąknę i być może zasiądę o 13:00 przed monitorem, by zobaczyć, czy faktycznie Polak zdoła osiągnąć mistrzostwo świata, wieńcząc w ten sposób swoją karierę i dając wszystkim fanom tak potrzebną radość wynikającą z sukcesu.

Patryk Głowacki

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: CS:GO | League of Legends
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy