Reklama

European League Season 1: Kryzys BDS Esport trwa

​W środę została rozegrana przedostatnia, ósma kolejka rozgrywek European League Season 1 w Rainbow Six: Siege. Przyniosła ona wiele zaskakujących rezultatów. Zapraszamy na relację ze zmagań.

Team Empire - BDS Esport

Spotkanie BDS Esport z Teamem Empire miało jednego faworyta - byli nimi wiceliderzy z BDS. Są oni pochłonięci kryzysem w ostatnim czasie. Na trzy ubiegłe kolejki, aż dwukrotnie stracili punkty - raz ponieśli porażkę, a potem zremisowali. Wydawało się jednak, ze Team Empire mający jedno zwycięstwo na koncie, nie może zaszkodzić niedawnemu liderowi tabeli. Doszło jednak do wielkiej sensacji.

Empire na mapie Oregon wręcz zdemolowali plasujących się na drugim miejscu w lidze graczy BDS Esport. Wystarczy powiedzieć, że pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 6:0. Już to nie pozbawiało złudzeń, kto jest lepszą drużyną tego dnia.

Reklama

W drugiej połowie Team Empire dokonał ostatecznego dzieła zniszczenia BDS Esport. Oddali rywalowi zaledwie jeden punkt i pokonali w całym spotkaniu 7:1. Jest to niewątpliwie największa sensacja od początku rozgrywek European League Season 1.

Rogue - Tempra Esports

Główny rywal BDS Esports w walce o przodownictwo w tabeli - Rogue nie zamierzało nie wykorzystać prezentu, jaki sprawiła formacja BDS. Rogue zmierzyło się z Temprą Esports. Sprawa wygranego nie była jednak na pozór przesądzona. Zawodnicy Tempry spisują się co najmniej przyzwoicie.

Mecz był jednak bardzo jednostronny na korzyść Rogue. Międzynarodowa formacja nie miała większych problemów, by uporać się z Temprą na Oregon. Wynik 7:2 dobitnie pokazuje róznice pomiędzy drużynami w tym spotkaniu. Dzięki temu zwycięstwu zespół Rogue zdobył trzypunktową przewagę nad drugim BDS Esport i stał się samodzielnym liderem rozgrywek.

Natus Vincere - Virtus.pro

Spotkanie Natus Vincere z Virtus.pro zapowiadało się wyjątkowo interesująco. Obie drużyny zajmują miejsca w środku tabeli nie pozostają bez szans w walce o najwyższe cele czyli podium po fazie zasadniczej.

Za nieco większego faworyta uchodziła drużyna Natus Vincere z Polakiem w składzie, lecz trudno było wyłonić z dużą dozą prawdopodobieństwa triumfatora potyczki.

Mecz na mapie Villa miał bardzo ciekawy przebieg. Po pierwszej połowie to Virtus.pro, które znajdowało się niżej w tabeli prowadziło 4:2. Druga połowa potwierdziła, że "Virtusi" są lepiej dysponowani i to oni ostatecznie zwyciężyli 7:3.

Zwycięstwo Virtus.pro sprawiło, że wyrównali się oni punktami z Na’Vi. Plasują się na czwartym miejscu i tracą jedynie trzy "oczka" do trzeciego G2 Esports. Walka o tę lokatę będzie do samego końca pasjonująca.

G2 Esports - Team Secret

Starcie G2 Esports z Teamem Secret było kolejnym z gatunku, gdzie jedna drużyna miała znacznie większe szanse na zwycięstwo - przynajmniej w teorii i na podstawie minionych spotkań. Gracze z G2 nie rozczarowali, mimo to pierwsza połowa na Villa miała zaskakujący przebieg.

Team Secret bardzo dzielnie walczył i na półmetku zmagań utrzymywał się remis 3:3. Dopiero w drugiej połowie pokazali swoją wyższość i zwyciężyli ostatecznie 7:5. Zwycięstwo pozwoliło na spokojne uplasowanie się G2 Esports na trzecim miejscu tabeli.

Chaos - Team Vitality

Pojedynek Chaos z Vitality przyniósł kibicom najwięcej emocji. Chaos, które nie odnotowało jako jedyne zwycięstwa w tym sezonie na swoim koncie, miało na to dużą szansę po pierwszej połowie. Wygrywali oni bowiem 4:2 na Kafe Dostoyevsky i można było zakładać, że to jest ten mecz, w którym przełamią niechlubną passę meczów bez zwycięstwa.

Tak się jednak nie stało. Team Vitality odwrócił losy spotkania w drugiej części. Zwyciężyli oni ten fragment również 4:2 i mecz zakończył się podziałem punktów dla obu stron. Strata punktów przez Team Vitality ostatecznie przekreśliła szansę na zajęcie miejsca na podium w bieżącym sezonie ligowym.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Rainbow Six Siege
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy