Reklama

Esportowa sekcja Galatasaray nie płaci zawodnikom?

​Zazwyczaj, gdy mówimy o wejściu sportowego klubu w esport, przed oczami mamy prężnie działającą jednostkę, która czerpie dużo z innych dziedzin. Być może działania klubów będzie trzeba jednak traktować ostrożniej, czego dowód może stanowić Galatasaray.

Marka robi swoje

Galatasaray głównie kojarzone jest z piłką nożną. Zespół w najpopularniejszy sport świata uznawany był niegdyś za naprawdę silną europejską formację, co zespół potwierdzał w kampaniach Ligi Mistrzów. Obecnie "Galata" nie jest już tak mocna, jak kiedyś, co nie przeszkadza jej jednak co sezon walczyć o mistrzostwo Turcji.

Nic zatem dziwnego, że wejście klubu w esport, które miało miejsce w 2016 roku, odbierano bardzo pozytywnie. Mianowicie do elektronicznej rozgrywki przekonała się kolejna sportowo poważna firma, a to pozytywnie oddziałuje na cały esportowy rynek. Galatasaray zdecydowało się na zakontraktowanie dywizji w League of Legends. Formacja LoL-a rywalizowała w regionalnych zmaganiach, będąc jedną z czołowych ekip.

Reklama

O zawodników trzeba dbać

Obecnie sytuacja esportowej sekcji klubu nie jest jednak najlepsza. Aktualnie w drużynie brakuje zawodników. Zakontraktowanie nowych graczy nie byłoby pewnie problemem, gdyby nie fakt, że dwaj byli już reprezentanci "Galaty" - Lee "GBM" Chang-seok oraz Choi "BalKhan" Hyun-jin ogłosili na Twitterze, iż od października nie otrzymali oni wynagrodzenia, przez co borykają się z problemami finansowymi.

Jako pierwszy temat podniósł "GBM", jawnie wzywając swojego byłego pracodawcę do wypłacenia zaległości.

Tweet wywołał dużą dyskusję pomiędzy zawodnikiem, a Erolem Özmandıracım. Osoba odpowiedzialna za esportową sekcję Galatasaray dość nerwowo zareagowała na słowa swojego byłego pracownika, wystosowując do niego odpowiedź. - Zawsze ci odpowiadałem i pisałem. Niedługo dostaniesz ostatnią część swojej wypłaty - zaznaczył Özmandıracı, który nadmienił, iż w połowie października gracz otrzymał część zaległości. Ponadto osoba z klubu wyraziła wściekłość, że pomimo problemów finansowych u innych, to właśnie zawodnicy "Galaty" jako jedyni ogłaszają kłopoty na social mediach.

"GBM" stanowczo nie zgodził się ze słowami byłego szefa, sugerując, iż przede wszystkim ten regularnie zbywał jego wiadomości, a ponadto kłamał. Mianowicie panowie mieli porozumieć się, iż ostatnia transza dojdzie w listopadzie. W całej sprawie ważny jest też fakt, że drugi z graczy - "BalKhan" nie otrzymał pieniędzy od sierpnia, będąc tym samym zmuszonym do zapożyczania się u znajomych. Z tego tytułu on również włączył się w rozmowę.

Na razie nie wiadomo, jak zakończy się sprawa. Wspomniana osoba z klubu nie chce bowiem udzielać komentarza.  

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy