Reklama

Dawanie znaku rywalowi zabronione w Fortnite

​Epic Games bardzo dba o to, by rozgrywka w Fortnite: Battle Royale była jak najbardziej uczciwa. Dlatego też na serwerze bardzo trudno o oszustów używających dodatkowe oprogramowanie wspomagające. Istnieją jednak inne sposoby, by prowadzić nieczystą rozgrywkę. To również jest monitorowane przez twórców gry.

Fortnite teoretycznie bez cheaterów

Wydaje się, że Fortnite to jedna z niewielu gier, które nie mają problemu z tak zwanymi cheaterami czyli oszustami posługującymi się oprogramowaniem, które umożliwia łatwiejsze pokonanie przeciwników. Takowe problemem są między innymi w League of Legends czy Counter-Strike’u: Global Offensive. Nie oznacza to jednak, że produkt od Epic Games jest całkowicie wolny od oszustów. Próba ułatwienia sobie rozgrywki działa jednak w zupełnie inny sposób.

Battle royale to jest specyficzny gatunek gamingowy, w którym każdy jest naszym rywalem oprócz członka naszej drużyny i wygrywa ten, który zostanie jako ostatni na mapie. Dlatego też znane jest niedozwolone zjawisko "teamowania się" czyli współpracowanie z rywalem. Powodami takiego czynu może być kilka czynników.

Reklama

Jednym z nich jest wyzwanie znalezienia swojego kolegi na mapie, próbując wchodzić w tym samym czasie do rozgrywki, by trafić na jeden serwer. Ponadto gdy jest rozgrywka SOLO, wówczas łatwo można zwyciężyć taką grę, mając nieformalnego kompana. Żeby odnaleźć się, gracze często umawiają się na jakiś znak. Teraz jest on na cenzurowanym.

Nie machaj kilofem, bo dostaniesz bana

Co jest tajemniczym gestem? Bardzo często jest to szybka zmiana broni lub charakterystyczne machanie kilofem. Twórcy o tym doskonale wiedzą. Teraz ten proceder jest pod okiem Epic Games. Jak donoszą rozmaite źródła, gracze za tego typu działanie otrzymują bana. Przekonał się o tym jeden ze streamerów i profesjonalnych zawodników - Jack ‘sozmann’ Lehane.

Kara w przypadku Lehane była jednak dość łagodna, bo otrzymał zakaz na zaledwie 14 dni. Niewykluczone, że kolejny taki występek mógłby się zakończyć dożywotnim zakazem grania w Fortnite. Pozytywne jest z pewnością to, że Epic Games bardzo wnikliwie obserwuje środowisko i błyskawicznie reaguje na wszelkie akty nieuczciwości w grze.

Niebezpieczna granica

Epic Games musi jednak uważać na to co robi. Karanie zawodników za machanie kilofem czy bardzo szybką zmianę broni to nie musi być ostateczny i jednoznaczny dowód na winę gracza. Takie ruchy wykonuje się standardowo podczas zwykłej rozgrywki i każdy niejednoznaczny przypadek musi być rozpatrywany indywidualnie.

Zachowanie należytej ostrożności jest wymagane. Jak się jednak do tej pory okazywało, Epic Games nie banuje za darmo, a przynajmniej nie ma takich sygnałów, by ktoś otrzymał niesłusznie zakaz gry. Trzeba pochwalić za to amerykańskie studio i mieć nadzieję, że dalej będą utrzymywali tak dobrą kondycję w powstrzymywaniu oszustów w świecie Fortnite’a.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Fortnite
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy