Reklama

HCT, Taipei: Rozmawiamy z Thijsem Molendijkem

Niedziela była nie tylko szansą na obejrzenie Hearthstone'a na najwyższym poziomie, ale również okazją do porozmawiania z członkami nadchodzącej ligi Grandmasters. O karierze streamera oraz aktualnym stanie gry rozmawiał z nami reprezentant G2 Esports, Thijs Molendijk.

Tomasz Alicki: W Hearthstone zacząłeś rywalizować w 2014 roku. Kiedy pomyślałeś o streamowaniu?

Thijs Molendijk: Próbowałem streamować jeszcze w tym samym roku, ale zdarzało się to okazjonalnie, raz w tygodniu, jak akurat nie brałem udziału w żadnym turnieju. Niedługo później streamowałem średnio dwa razy w tygodniu przez jakieś półtora roku i dopiero w 2016, po drugich Mistrzostwach Świata, postanowiłem bardziej się temu poświęcić.

Jak trudne jest jednoczesne rywalizowanie na takim poziomie oraz streamowanie?


- Bardzo. Praktycznie niemożliwe. Nie możesz dwóch rzeczy robić na 100 procent. Muszę jakoś balansować to w sposób, jaki dla mnie działa najlepiej.

Jak więc wygląda ten balans? Pomiędzy streamowaniem a turniejami?

- Czasami obie rzeczy się na siebie nakładają. Kiedy streamuję, wciąż mam bardzo dobre spojrzenie na metę. Mogę też rozwijać się jako gracz, chociaż pewnie nie na tyle skutecznie, jak w sytuacji, gdybym poświęcał się tylko jednej rzeczy. Aktualnie bardziej skupiam się na streamach, ale kiedy przychodzi jakiś duży turniej, robię sobie tydzień przerwy i upewniam się, że jestem odpowiednio przygotowany.

Myślałeś kiedyś o streamowaniu full time? Porzuceniu kariery profesjonalnego gracza?

-Myślałem o tym, ale to się nie wydarzy. Kocham rywalizację i mam wrażenie, że już streamuję na pełny etat, co najmniej sześć dni w tygodniu. Rywalizację mam jednak we krwi. Inną wartość mają też moje transmisje, kiedy widzowie mogą wciąż postrzegać mnie jako jednego z najlepszych graczy na świecie. Chcę wciąż brać udział w turniejach, ale tylko tych największych.

Shroud i Summit często powtarzają, że po odejściu z profesjonalnej sceny gra zaczęła ich nudzić. Nie daje im tyle adrenaliny i czasami sprawia wrażenie pracy. Jak to jest w Twoim przypadku?

- Czasami też mi się to zdarza. To, co czujesz podczas rywalizacji na scenie jest niesamowite. Kocham to uczucie. Streamy Ci tego nie dają, ale z drugiej strony gwarantują interakcję z widzami, fanami. To też jest bardzo miłe, satysfakcjonujące. Możesz uczynić ludzi szczęśliwymi.

Streamujesz już kilka lat. Czy dostrzegasz jakąś różnicę pomiędzy tym, co dzieje się teraz, a tym, czego doświadczałeś nawet podczas prób streamowania w 2014 roku? Jak duże dostrzegasz zmiany?


- Tak, sporo się zmieniło. Streamowanie jest teraz bardziej mainstreamowe. Kiedyś nie było to tak popularne. Stało się też ścieżką kariery. W 2014 chciałem po prostu dobrze się bawić, a dzisiaj wiele osób jest w stanie się z tego utrzymać. Moja społeczność również znacząco się zmieniła. Wcześniej zależało im przede wszystkim na tym, żebym znalazł się na pierwszym miejscu w legendzie, doszedł jak najdalej. Wciąż pozostała ich chęć obserwowania moich sukcesów, ale teraz potrafimy się też zwyczajnie rozerwać, pożartować.

Co uważasz za swoje największe osiągnięcia, jeżeli chodzi o Twoją karierę streamera? Patrzysz na jakieś wydarzenia z perspektywy czasu i myślisz o tym, jak dużo zmieniły w Twoim życiu?

- Ciężko nie czuć satysfakcji, kiedy zobaczysz chociażby, że jesteś pierwszym streamerem Hearthstone na Twitchu. Myślałem sobie wtedy: "Rany, to niesamowite". Nie było chyba żadnego konkretnego momentu, ale sam fakt obserwowania, jak dużo ludzi jest w stanie mnie wspierać z miesiąca na miesiąc, jest sporym osiągnięciem.

Jakim cudem udało Ci się uniknąć tych wszystkich dram, jakie dzieją się na co dzień na Twitchu? Wystarczy chociażby zajrzeć na /r/LivestreamFail. Każdy poranek przynosi inne dramaty.

- (śmiech) Fakt, nie ma mnie tam zbyt wiele. Staram się być jak najdalej od tych wszystkich problemów. Nie interesuje mnie trolling, trash talk, wchodzenie w jakieś bezpośrednie, agresywne interakcje z innymi graczami. Czasami zdarza mi się to robić, ale tylko wtedy gdy wiem, że druga strona sobie z tym poradzi. Lubię sobie po prostu pożartować, dla zabawy. Poza tym, po prostu robię swoje. Jeśli komuś się coś nie podoba, nie musi mnie oglądać. Czasem ktoś rzuci jakimś komentarzem w moją stronę, takie jest w końcu jego prawu. Nie przejmuję się jednak zbytnio takimi rzeczami.

W dzisiejszych czasach to zdecydowanie najlepsze podejście. Wracając jednak do Hearthstone'a, co sądzisz o aktualnym stanie tej gry na Twitchu?

- Hearthstone na Twitchu kręci się wokół kolejnych dodatków. Kiedy jeden z nich ma swoją premierę, widzisz ogromny wzrost, a potem patrzysz, jak liczby spadają. Cieszę się jednak, że wciąż grze udaje się przyciągać tylu widzów każdego dnia. Jeśli pomyślisz, że Hearthstone miał swoją premierę już pięć lat temu, to bardzo imponujące. Wystarczy jakaś drobna zmiana, jakiś balans karty, i od razu widać wzrost zainteresowania. Jeżeli upewnimy się, że gra jest świeża i dostarcza nowy content, powinna wciąż radzić sobie dobrze na Twitchu.

Jak Twoim zdaniem rozgrywki Grandmasters wpłyną na liczbę widzów?

- To ciężkie pytanie, na które próbowałem już odpowiadać kilka razy. Sporo zależy od tego, jak Blizzard podejdzie do tego tematu. Jeżeli liga zostanie połączona z jakimiś rzeczami do zdobycia w grze, wpływ może być bardzo duży. Może jakieś ekskluzywne paczki albo zawartość do zdobycia dzięki spędzaniu czasu na transmisjach meczów. To jak bardzo gra zostanie powiązana z rozgrywkami będzie miało ogromne znaczenie.

A co myślisz o samym pomyśle na te rozgrywki? Jak bardzo jesteś podekscytowany nadchodzącą rywalizacją i czy uważasz, że jest to odpowiedni kierunek rozwoju Hearthstone'a?

- Tak. Bardzo się ucieszyłem, kiedy ogłoszono Grandmasters. Właśnie tego potrzebowaliśmy. Turnieje stały się zbyt otwarte, stracilibyśmy sporo profesjonalnych graczy, jak chociażby mnie, gdyby scena została w takim stanie. Możliwe, że musiałbym podjąć decyzję o poświęcaniu rywalizacji jeszcze mniej czasu, skupić się na streamowaniu. Problem dla mnie był taki, że tak dużo osób brało udział w turniejach. Za każdym razem pojawiał się ktoś inny. Grandmasters to bardzo potrzebna zmiana.

Jakie jest Twoje zdanie odnośnie nowego formatu?

- Nie grałem w nim jeszcze zbyt dużo. Mam nadzieję, że będzie następować jakaś rotacja formatów, że Specialist nie będzie jedynym sposobem rozgrywania turniejów przez następne trzy lata. Jeden sezon zagramy w formacie Conquest, inny w Specialist, a na kolejny może zostanie zapowiedziane coś innego? Chciałbym, żebyśmy bardziej otworzyli się na różnorodne formaty. Takie podejście przyniesie częstsze zmiany, świeżość.

A jak podoba Ci się nowy dodatek? Rozmawiałem ostatnio z Bunnyhopporem, mówił o tym, że gracze mówią już o jakichś szalonych deckach, które bardzo mocno różnią się od tego, co widać dzisiaj na scenie.

- Podoba mi się nowa meta. Przede wszystkim dlatego, że uciekliśmy na chwilę od tych wszystkich Control talii z zeszłego roku. Wróciliśmy w pewnym sensie do podstaw Hearthstone'a, gdzie wymiany kart są tak ważne, nieco w stylu aren. Dobrze również, że talie mają swoje limity. To jest nieco dziwne w tej grze. W większości karcianek w pewnym momencie zwyczajnie skończą Ci się karty. Hearthstone tak nie działa. Zawsze masz coś w ręku. Cieszę się więc, że teraz możliwości zostały ograniczone, a posiadane karty mają nieco większe znaczenie.

Wracając na chwilę do Twojego streamowania, widziałem Cię ostatnio w tygodniowym rankingu Esport's Observer. Zaraz po wyjściu dodatku osiągnąłeś bardzo wysokie liczby. Jesteś jednym z tych streamerów, który cały czas utrzymuje się na szczycie. Jak trudnym jest to zadaniem i dlaczego Twoim zdaniem Ci się to udaje?

- Uważam, że to bardzo ciężkie zadanie. Streamuję konsekwentnie, 6 lub 7 dni w tygodniu. Zajmuje to sporo czasu i pracy, jednak za najważniejszy aspekt wciąż uważam to, żeby po prostu dobrze się bawić. Na dłuższą metę ma to ogromne znaczenie. Może uda Ci się wytrzymać w określony sposób przez krótszy okres czasu, ale ostatecznie Twój stream musi działać tak, żebyś był z tego zadowolony. Wiele osób często coś sugeruje, czasami próbuje czegoś wymagać, ale ważne jest to, żeby własne transmisje prowadzić po swojemu. Ci, którym się to spodoba, zostaną. Mnie to podejście wyszło na dobre.

Ostatnie pytanie. Kogo wybrałeś na swojego mistrza?


- Wybrałem Hunterace'a. Chociaż trochę przemawiała przeze mnie europejska duma, przede wszystkim uważam, że zasługuje na zwycięstwo.


Reklama
ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: hct
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy