Call of Duty: Warzone - recenzja

Call of Duty: Warzone /materiały prasowe

​Call of Duty: Modern Warfare za darmo? Brzmi niewiarygodnie, a jednak. Wydane przez Activision Call of Duty: Warzone to nic innego, jak bezpłatny, multiplayerowy COD.

Jeszcze dwa czy trzy lata temu taka wiadomość mogłaby być nie do pomyślenia. Jednak po tym, jak świat zaczęły podbijać gry free-to-play z gatunku battle royale - takie jak Fortnite czy PUBG - decyzja o wydaniu darmowego Call of Duty do rozgrywki sieciowej wydaje się całkiem naturalnym posunięciem. Tym niemniej to bardzo miła niespodzianka zarówno dla wszystkich fanów serii, jak i dla zwolenników multiplayerowych shooterów w ogóle. Ani jedni, ani drudzy nie powinni przejść obok Call of Duty: Warzone obojętnie.

Zacznijmy od tego, że Call of Duty: Warzone to otwarty projekt, który najprawdopodobniej będzie nieustannie rozwijany przez najbliższe lata. Spotkał się on z tak pozytywnym odzewem wśród graczy, że można oczekiwać regularnych nowości, zmian i ulepszeń przez długi, długi czas. Na tę chwilę jest to battle royale, w którym rozgrywamy mecze z udziałem 150 graczy podzielonych na trzyosobowe zespoły. Co warte uwagi, gra pozwala na cross-play pomiędzy wszystkimi platformami - pecetami, PlayStation 4 oraz Xboksami One.

Reklama

Autorzy Call of Duty: Warzone - zespoły Infinity Ward i Raven Software - podeszli do sprawy dość zachowawczo. Choć ich gra posiada zdecydowanie poważniejszy klimat niż wspomniane wcześniej Fortnite czy PUBG (co wielu graczy uzna za duży atut) oraz kilka rozwiązań nieznanych z konkurencyjnych tytułów (np. nie ma tutaj zarządzania plecakiem, a wirtualną walutę możemy przeznaczać na wskrzeszanie kompanów), w gruncie rzeczy jest to typowe battle royale. Jeśli graliście do tej pory w inne produkcje tego typu, prawdopodobnie poczujecie się tutaj jak w domu. Czy to zaleta, czy wada, zdecydujcie sami.

W początkowej wersji gry pojawił się dodatkowy tryb - Grabież. Jeśli graliście w Battlefield: Hardline, prawdopodobnie od razu będziecie mieli wrażenie, jakbyście skąd go już znali. I słusznie, bo to tak naprawdę kopiuj-wklej z tamtejszej Krwawej forsy. To już zupełnie nie battle royale. Zabawa polega tutaj na jak najszybszym zarabianiu pieniędzy - poprzez eliminowanie wrogów, wypełnianie kontraktów czy szukanie ich w skrzyniach i na powierzchni. Wygrywa ta ekipa, która jako pierwsza zgromadzi milion dolarów. Rozgrywka w tej formule potrafi być emocjonująca, choć nie da się ukryć, że najbardziej emocjonująca jest wtedy, gdy to naszej drużynie idzie najlepiej. Wynika to między innymi z faktu, że gracze z największą ilością pieniędzy zostają oznaczeni na mapie i stają się łakomym kąskiem.

Call of Duty: Warzone odziedziczył po pełnopłatnych grach z serii to, co dla wielu najważniejsze - świetną mechanikę strzelania, obszerny i dopracowany arsenał oraz spektakularną oprawę audiowizualną. Pod tymi względami jest to absolutnie najwyższa półka, do której część konkurencji nigdy nie będzie w stanie dobić. Sprawa jest prosta - jeśli lubicie COD-a, polubicie też Warzone.

Ponadto jestem pewien, że z czasem będziecie mieli coraz więcej powodów, by wyrazić sympatię wobec niego. W tej chwili mamy do czynienia z początkową wersją gry, która w kolejnych miesiącach będzie rozwijana. Samo wprowadzenie opcji rozgrywki w pojedynkę albo w duetach zdecydowanie poprawi wrażenia z rozgrywki, a czuję, że na tę nowinkę nie będziemy musieli długo czekać. A później będziemy mogli wyczekiwać kolejnych, dotyczących zarówno formuły, jak i zawartości (nowe plansze, rodzaje broni etc.).

Powstrzymam się więc póki co od oceniania Call of Duty: Warzone, bo wiem, że to dopiero przedsmak tego, co nas czeka w przyszłości. Myślę, że z poważnymi (a nie wstępnymi, być może pochopnymi) opiniami trzeba się wstrzymać kilka miesięcy. A tymczasem warto dać tej grze szansę, bo to po prostu bardzo dobre battle royale w otoczce Call of Duty. I jest... za darmo.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty: Warzone
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy