Reklama

Virtus.pro uległo mousesports

W inauguracyjnym meczu StarSeries i-League 2018 w Kijowie Polacy zmuszeni zostali uznać wyższość niemieckiego zespołu. Jest to pierwszy turniej LAN-owy bez Wiktora "TaZ" Wojtasa.

Potyczka Virtusów z mousesports rozpoczęła się od emocjonującego Cobblestone’a. Polacy dobrze rozpoczęli batalię, gdyż prowadzili po stronie terrorystów 8:7. Teoretycznie "terro" jest na Cobblestone łatwiejszą stroną, lecz polska formacja zawsze lepiej radziła sobie, jako broniąca.

Po zamianie stron inicjatywę przejęły "Myszki". Mieli nawet rundę mapową dla siebie, lecz rzutem na taśmę Virtus.pro doprowadziło do dogrywki. Świetnie spisywali się przede wszystkim Byali oraz MICHU, którzy zdobyli ponad 30 fragów. O rozstrzygnięciu mapy zadecydowały dwie dogrywki, z których górą wyszli reprezentanci naszego kraju, pokonując rywala 22:19.

Reklama

Niestety kolejne mapy nie napawały optymizmem. Inferno, wybrane przez polskich graczy, totalnie nie upływało po myśli "Biało-Czerwonych". Pomimo, że była to "polska" mapa, Polacy nie prezentowali się na niej dobrze. Pierwszą połowę przegrali 6:9, w drugiej zdołali zdobyć zaledwie jeden punkt i ostatecznie ulegli 16:7.

Mapą ostatniej szansy był "neutralny" Mirage. Tam wydawało się, że nasi zawodnicy poradzą sobie odrobinę lepiej. Jednak pierwsza, łatwiejsza połówka CT nie zwiastowała dla Polaków dobrego scenariusza. "Neo" i spółka prowadzili po pierwszej połowie zaledwie jednym punktem i wiele wskazywało na to, że druga część będzie dużo łatwiejsza dla rywali.

Niestety po zamianie stron powtórzył się scenariusz z Inferno. Polacy po raz kolejny wygrali zaledwie jedną rundę w drugiej połowie i tym samym przegrali całe spotkanie 2:1. Niedzielnym przeciwnikiem Polaków było południowo-koreańskie MVP PK.

Krzysztof Chałabiś

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: virtus.pro
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy