Reklama

Virtus.pro nadal bez pewnego składu na wrześniowy turniej Major

​Nadal nie wiemy, jaki dokładnie skład wystawi Virtus.pro na kolejnym turnieju z prestiżowego cyklu Major, startującym 5 września w Londynie.

Po - jak się wydaje - oczekiwanym odejściu Wiktora "TaZa" Wojtasa najpopularniejsza polska drużyna CS:GO szybko pozyskała Michała "MICHU" Müllera z Team Kinguin, który to boryka się obecnie z własnymi problemami. Ten transfer nie przełożył się jednak na znaczącą poprawę wyników, w wyniku czego Janusz "Snax" Pogorzelski zdecydował się odejść i zasilić mousesports.

Tym samym w piątce prowadzonej przez Filipa "NEO" Kubskiego powstała kolejna luka, która to właśnie okazuje się być poważnym problemem przed zbliżającym się Majorem. Według zasad zmagań, uczestnicy mają czas na zgłoszenie składów niemal do ostatniego momentu, a więc do 5 sierpnia.

Reklama

Lukę, którą zostawił Snax, błyskawicznie uzupełnił Piotr "morelz" Taterka, wypożyczony z tomorrow.gg. Odświeżona w ten sposób piątka Neo, paszaBiceps, byali, MICHU i właśnie morelz pojechała na turniej DreamHack Open Valencia, zakończony kolejnymi porażkami, w tym druzgocącym 16:1 przeciwko Fragsters, na otwarcie zmagań grupowych.

Piotr "morelz" Taterka wybrał się z Virtus.pl na startujący 1 sierpnia turniej IEM Shanghai 2018, lecz zaraz po zmaganiach w Hiszpanii w sieci pojawiły się doniesienia mówiące o tym, że jego pozycja jako zmiennika Snaxa jest niepewna. Informował o tym Jarek "DeKay" Lewis, słynący z bardzo dobrych źródeł wśród profesjonalnych graczy CS:GO.

Ten sam Lewis donosi, że nowym piątym graczem w polskiej drużynie będzie najpewniej Michał "snatchie" Rudzki, ale do takiego transferu dojdzie jedynie, jeśli menedżerowie Virtus.pro dogadają się w sprawie transferu z AGO, gdzie występuje snatchie.

Taka zamiana nie jest jeszcze przesądzona. Minęły już czasy swobodnego przechodzenia pomiędzy zespołami i dzisiaj esportowi zawodnicy obwarowani są kontraktami i umowami. Dość powiedzieć, że mousesports zapłaciło za Snaxa podobno niebagatelne 290 tysięcy dolarów.

To pozwala jednak sądzić, że pomimo braku sukcesu w turniejach, konta Virtus.pro nie świecą pustkami i organizacja posiada środki na wykupienie snatchiego. Ale czy wystarczy czasu?

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: virtus.pro
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy