Reklama

Streamy Valorant na Twitchu to głównie mało uczciwe powtórki

​Riot Games rozprowadza klucze zapewniające dostęp do testów sieciowej strzelanki Valorant w całkiem interesujący sposób - żeby je zdobyć, trzeba oglądać transmisję z grą w serwisie Twitch. Brzmi dobrze, ale takie założenie doprowadziło do sytuacji, w której sporo streamerów zaczęło "oszukiwać".

Miliony graczy próbują obecnie dostać się do wersji beta, więc streamowanie produkcji stało się bardzo popularne. Nie da się ukryć, że było to genialne posunięcie marketingowe ze strony Riot Games, lecz przełożyło się na powstanie całej "szarej strefy" streamów z rozgrywką z Valorant.

Szybki rzut oka na kategorię Valorant w serwisie Twitch potwierdza, że na samym szczycie mamy transmisje z tysiącami widzów, oznaczone jako "24/7". Oglądać można więc cały dzień, licząc na pozyskanie klucza upoważniającego do odblokowania upragnionego dostępu do strzelanki.

Reklama

Rzecz w tym, że nie są to wcale streamy na żywo, lecz... powtórki. Taki Ludwig "Anomaly" Lagerstedt ma w chwili pisania wiadomości około 75 tysięcy oglądających, podczas gdy w ogóle nie prowadzi transmisji, a jedynie wyświetla swoje wcześniejsze materiały z rozgrywki. Czy to uczciwe?

Tutaj zdania są podzielone. Część użytkowników chwali takie podejście - można po prostu otworzyć taki całodobowy stream i zająć się czymś innym, licząc na kluczyk. Są też odwrotne opinie - to wykorzystywanie serwisu Twitch, który ma przecież dedykowany system do odtwarzania powtórek.

Problem polega jednak na tym, że podczas oglądania takiej "legalnej" powtórki nie możemy zdobyć klucza. Streamerzy wykorzystują więc takie podejście i włączają zapętlone materiały wideo i udają, że transmitują na żywo, podczas gdy w rzeczywistości zajmują się czymś zupełnie innym lub... śpią.

Sami streamerzy argumentują, że to nie oni są winni. Taka okazja na zdobycie nowych widzów może się już nie powtórzyć i trzeba z niej korzystać, bo "wszyscy to robią". Jak zapewniają, to Riot Games i Twitch powinni wprowadzić obostrzenia, jeśli nie chcą widzieć takiego zjawiska - nie oni sami.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Valorant
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy