Reklama

Początek 10 sezonu LCS – co, gdzie i jak?

​Rok 2020 zaczął się już na dobre. Czas najwyższy, żeby razem z nim rozpoczęły się również rozgrywki League of Legends. Z racji, że już w ten weekend zobaczymy pierwsze spotkania amerykańskiej sceny, postanowiliśmy w jedno miejsce zebrać wszystkie najważniejsze informacje.

Nowy format LCS

W tym roku amerykańską scenę League of Legends czeka sporo zmian. Oprócz nowych organizacji oraz zawodników doczekaliśmy się również bardzo poważnych zmian w formacie rozgrywek. Riot Games zdecydowało się wdrożyć do LCS system dobrze znany fanom futbolu amerykańskiego.

Szczegóły dotyczące nowego formatu, razem ze wszystkimi podjętymi wokół niego decyzjami oraz dokładnymi wyjaśnieniami, znajdziecie tutaj. Mówiąc jednak krótko, mecze LCS będą teraz odbywały się w soboty, niedziele oraz poniedziałki, z dwoma najlepszymi spotkaniami rozgrywanymi w ramach Monday Night League.

Reklama

Nie jest to niestety zbyt dobra informacja dla polskich fanów LCS, ponieważ mecze Evil Geniuses - 100 Thieves i Team Liquid - TSM odbędą się odpowiednio we wtorek o 2:30 i 3:30. W zeszłym roku mogliśmy jakoś wytłumaczyć nieprzespane niedzielne noce, ale tym razem czeka nas oglądanie powtórek.

Na znaczeniu mają zyskać ponadto rozgrywki akademii, która w tym roku dostanie możliwość sprawdzenia się na scenie LCS. Sam format nie uległ zmianom, ale w ramach transmisji z LCS fani będą mogli obejrzeć sześć pełnych meczów Academy oraz piątkowy "Academy Rush", czyli najlepsze fragmenty ze wszystkich trwających spotkań.

Wszystkie mecze niezmiennie zobaczymy na oficjalnym kanale Twitch Riot Games. Pierwsze spotkanie, pomiędzy Cloud9 a Team Liquid, rozpocznie się już w sobotę o 23:00.

Team Liquid znowu na szczycie

Płynnie przechodząc do kwestii oczekiwań względem rozpoczynającego się w weekend sezonu, większość fanów oraz ekspertów pozostaje jednogłośna w jednej kwestii: Team Liquid jest na dobrej drodze do zdobycia piątego tytułu LCS z rzędu. Wynika to z kilku różnych rzeczy.

Przede wszystkim, skład, który ma na koncie wszystkie te tytuły, nie uległ zbyt wielu zmianom. Xmithie został zastąpiony Broxah i chociaż są to gracze o bardzo różnych stylach gry, generalna opinia jest taka, że kiedy były dżungler Fnatic wreszcie do Stanów dotrze, powinien dobrze sprawdzić się w swojej nowej roli.

Największym rywalem Liquid pozostają oni sami. Jeżeli coś miałoby przeszkodzić tej drużynie w kolejnej wycieczce na MSI, byłaby to psychika zawodników. Większość z nich zdaje się nie mieć większych problemów z motywacją, szczególnie że głównym priorytetem reprezentantów LCS jest teraz dorównanie swoim kolegom ze wschodu i solidne występy na międzynarodowych turniejach. Wewnątrz kraju ciężko jednak gra się ze świadomością, że mało kto będzie Wam kibicował. Większość fanów domaga się zmiany lidera i odrobiny różnorodności.

Kilka dużych znaków zapytania

Jeżeli na bieżąco śledziliście wydarzenia ostatniego okienka transferowego, zdajecie sobie pewnie sprawę, że większość drużyn poczyniła bardzo duże zmiany. 100 Thieves pogodziło się z Cody Sunem i Meteosem, Cloud9 pożegnało się ze Sneakym i Svenskerenem, a TSM przywitał byłego ADC Splyce. Na ustach większości fanów pozostaje w rezultacie tylko jedno pytanie: Czy którekolwiek z tych zmian mają szansę zadziałać już od pierwszego tygodnia?

Nie ulega większym wątpliwościom, że każdy z tych składów ma ogromny potencjał, a na papierze kilka z nich wygląda na bardzo silne. Na środkowej alei 100 Thieves znajduje się jednak Ryoma, o którego jakości jak na razie zapewniał tylko PapaSmithy. TSM musi dogadać się z kolei ze swoim nowym trenerem oraz Darochiem. Cloud9 dorobiło się nowego botlane’u, który będzie potrzebował czasu, żeby dogadać się z resztą drużyny.

Wszyscy mają nad głowami jakieś znaki zapytania, a pewna w opinii ekspertów zdaje się wyłącznie dolna część tabeli, z Golden Guardians i Dignitas na czele. GG stworzyło dziwny skład, który najlepiej podsumowuje role swap Keitha, z ADC na support. Dignitas zasłynęło z kolei w LCS pensją, jaką zdecydowali się zapłacić Huniemu, zbierając jednocześnie wokół niego bardzo wątpliwą czwórkę graczy.

Poziom LCS ostatecznie wygląda jednak lepiej niż w zeszłym roku, nowy format może wprowadzić sporo świeżości do dotychczasowych transmisji, a takie wejścia jak to zorganizowane przez Evil Geniuses mogą skutecznie utrzymać hype wokół amerykańskiej sceny przez całą wiosnę. Jeżeli w pierwszym splicie zobaczymy w akcji chociaż połowę tego potencjału, jaki drzemie w większości składów, przed nami kawał świetnego sezonu.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Riot Games
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy