Reklama

Ninja stoi przed ciężkim wyborem. YouTube czy Twitch?

​Nie ulega wątpliwości, że Ninja, jeden z najpopularniejszych streamerów i gamingowych twórców na świecie, chce wrócić do streamowania. Pozostaje tylko pytanie, gdzie planuje zostać na stałe po ostatnich testowych transmisjach.

Dwa tygodnie po oficjalnym zamknięciu Mixera, 8 lipca, Ninja włączył swoją pierwszą transmisję na innej platformie. Pojawił się wtedy na YouTube Gaming, jego transmisję w najlepszym momencie oglądało 165 tysięcy widzów, a średnia wyniosła blisko 120 tysięcy. Tyler zaznaczył jednak wtedy, że nie podpisał żadnego kontraktu z jakąkolwiek platformą i rozważa swoje możliwości.

To samo powiedział miesiąc później, 5 lipca, kiedy nagle pojawił się na Twitchu, gdzie przez ponad godzinę grał duo z DrLupo. Peak widzów w tym przypadku wyniósł 96 tysięcy, a średnia ok. 70. Stream nie trwał długo i dla wielu Amerykanów mógł trwać w nieco mniej komfortowej do oglądania godzinie. Obie transmisje pokazały jednak, że podobnie jak na DrDisrespecta, sporo fanów czeka na powrót Ninjy.

Reklama

Sam Tyler przyznał pod koniec ostatniej transmisji, że tęskni za streamowaniem. Wyrażał ekscytację graniem trio i squadów w Fortnite’a czy Warzone z innymi, znanymi twórcami. Dotychczasowe streamy mogły więc funkcjonować jako coś w rodzaju testu.

Po stronie YouTube Gaming stoi najwyraźniej oglądalność. Ninja na swoim kanale YouTube ma ponad 24 miliony subskrypcji, co daje mu solidną bazę do wznowienia kariery streamera. CouRage pokazał ostatnio również, że przechodząc z Twitcha na YouTube można bardzo dużo zyskać. Jego kontrakt na pewno opiewał na sporą sumę, a teraz na nowej platformie radzi sobie znakomicie, przyciągając do siebie znacznie więcej widzów niż na Twitchu.

Niezależnie od podjętej decyzji Ninjy, o jego powrót nie powinniśmy się jednak martwić.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: ninja
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy