Reklama

LCS: Lato 2020 – podsumowanie finałów playoffów

Zmagania na amerykańskiej scenie League of Legends dobiegły końca. Po niespodziewanej porażce Cloud9, walka w ten weekend trwała pomiędzy trzema organizacjami - Team Liquid, FlyQuest oraz TSM.

  • Team Liquid - TSM 2:3

Pojedynek dwóch amerykańskich gigantów. Z jednej strony Team Liquid, którzy w zeszłym splicie stracili swoją serię zwycięstw w finałach LCS. Po katastrofalnym sezonie zakończyli wiosnę na dziewiątym miejscu w tabeli, wyprzedzając jedynie CLG. Doublelift pożegnał się więc z drużyną, jego miejsce zajął Tactical, a rolę trenera zajął Jatt, popularny, amerykański analityk.

Na drodze Liquid od odkupienia stanął TSM, który ostatni raz tytuł LCS zdobył trzy lata temu. Playoffy zaczęli od druzgocącej porażki przeciwko Golden Guardians. Już po pierwszym meczu spadli do drabinki przegranych i stopniowo starali się wrócić na szczyt. Wygrali z Dignitas, później rewanż z GG, a tydzień przed meczem z Liquid wywalczyli sobie miejsce na Worldsach, eliminując z playoffów Cloud9. Znaleźli się o jedno BO5 od wielkiego finału.

Reklama

Sobotnie spotkanie LCS przebiegło bardzo podobnie do tego, które kilka godzin wcześniej odbyło się po drugiej stronie Oceanu, pomiędzy G2 a Rogue. Tutaj gry były nieco dłuższe, choć równie zacięte. W zwycięstwach Liquid dominowali Jensen oraz Tactical. Solidną formę zaczął momentami prezentować Broxah, który w tym splicie spotkał się ze sporą dawką krytyki. Po stronie TSM-u najlepiej wyglądali z kolei Bjergsen i Doublelift. Legendarny midlaner wywalczył sobie tym BO5 kolejny tytuł MVP.

Fanów TSM ucieszy na pewno fakt, że do ostatecznego zwycięstwa organizacji i awansu do finału przyczynił się w dużym stopniu Spica. W dwóch ostatnich grach w dżungli zdecydował się na Shena, bardzo nietypową postać, która okazała się doskonałym wyborem nie tylko dla zawodnika TSM, ale również G2 Esports. Dzień później w pierwszej grze finału przeciwko Fnatic Shena do dżungli wziął zainspirowany meczem LCS Jankos. Skończył mecz ze statystykami 5/2/17, zmuszając rywala do zmiany banów aż do końca serii.

W finale drabinki przegranych piątą grę wygrał z kolei TSM. Spica wrócił na Shena, Bjergsen wyciągnął swojego klasycznego Zileana, a Doublelift udowodnił, że na Ashe czuje się bardzo komfortowo.

  • FlyQuest - TSM 2:3

Dzień później odbyło się spotkanie, którego nikt nie spodziewał się po finale letniego splitu LCS. Podczas gdy większość ekspertów spodziewała się awansu na Worldsy Cloud9, Team Liquid i TSM, FlyQuest drugi raz w tym sezonie wyskoczyło niczym królik z kapelusza. W dużo trudniejszym, ważniejszym splicie awansowali do wielkiego finału i dostali drugą szansę na wywalczenie sobie pierwszego tytułu LCS w historii organizacji.

Od samego początku mecz nie układał się jednak po ich myśli. W pierwszej grze zostali zmiażdżeni przez TSM. Po stosunkowo wyrównanym early game drużyna Bjergsena weszła na wyższy poziom, zabierając z mapy wszystko, co tylko było w zasięgu ich wzroku. Trójka zawodników nie zginęła nawet raz, a po 34 minutach FlyQuest miał na koncie zaledwie cztery eliminacje.

Gdyby tego było mało, chwilę po starcie drugiej gry dostaliśmy blisko godzinną przerwę. Mieszkanie WildTurtle’a zostało pozbawione prądu, przez co zawodnik musiał w trakcie BO5 przenieść się do siedziby swojej organizacji. Po wznowieniu gry nie zmieniło się jednak zbyt wiele. Zniknęło pewne, zgrane FlyQuest, które w końcowych fazach meczów podejmowało słuszne decyzje i ogrywało swoich rywali. W ich miejsce trafiła drużyna, która zdawała się nie mieć żadnego pomysłu na pewny po wygranej z Liquid TSM.

Kiedy wydawało się, że TSM w trzeciej grze powoli zbliża się do zgarnięcia pewnego sweepa nad FlyQuest, ich rywale wreszcie się przebudzili. Dwóm kolejnym zwycięstwom FlyQuest daleko było zdecydowanie do dominacji. Zobaczyliśmy jednak wyrównane mecze, w których TSM nie mógł zdobyć teamfightu na swoją korzyść.

TSM znalazł się tym samym w trzecim, pełnym BO5 tych playoffów. Sprawdziło się to, co Bjergsen pisał na Twitterze po sobotnim meczu, piąta gra faktycznie jest bardzo komfortowym miejscem dla jego drużyny. Po dwóch grach przerwy TSM z powrotem wrócił do pewnego ogrywania FlyQuest. Na dolnej alei znowu zobaczyliśmy Sennę i Rakana, Broken Blade wybrał agresywnego, charakterystycznego dla siebie toplanera i tytuł LCS po trzech latach wrócił do TSM-u.

Finałowym spotkaniem Bjergsen zdobył również swój piąty tytuł MVP. W każdym zwycięstwie swojej drużyny to legendarny midlaner został wybrany na najcenniejszego zawodnika serii. TSM zdobyło pierwszy seed z LCS na Mistrzostwa Świata i może rozpocząć teraz przygotowania do międzynarodowego turnieju.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Riot Games
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy