Dziesięć milionów dolarów w jeden rok? W esporcie to możliwe

Ninja, a właściwie Tyler Blevins to jeden z najbardziej rozpoznawalnych i charakterystycznych postaci w branży gier /AFP

W niedawnym wywiadzie dla stacji CNN słynny streamer i gracz Fortnite – Ninja ujawnił, że w 2018 roku zarobił bagatela 10 milionów dolarów. Czy gracze zaczną odchodzić do streamingu?

Czołowi esportowcy na świecie większość swoich zarobków generują z kontraktów pomiędzy zawodnikiem a organizacją oraz od sponsorów indywidualnych. Najlepsi gracze pobierają pensję rzędu kilkudziesięciu tysięcy dolarów miesięcznie. Łatwo zatem obliczyć, że roczny zarobek zawodników sięga kilkuset tysięcy dolarów rocznie. To oczywiście jest tylko część przychodów, gdyż drugą część gracze zarabiają, wygrywając turnieje lub zajmując w nich czołowe lokaty. Za największe triumfy do zdobycia jest nawet pół miliona dolarów do podziału. W zależności od rozgrywek sportów elektronicznych i organizacji, ten podział wygląda różnie. Poszczególne tytuły wymagają innej ilości graczy oraz każda organizacja ma oddzielne ustalenia ze swoimi podopiecznymi.

Reklama

Najbardziej pokaźny zarobek w historii turniejów CS:GO wygenerowali zawodnicy Astralis. Najbogatsi duńscy gracze tego zespołu zarobili, startując w różnych rozgrywkach, już ponad milion dolarów na osobę. Suma robi wrażenie, choć CS:GO nie jest najlepiej finansowaną grą w esporcie. Najsowiciej opłacana jest DOTA2. Pula turnieju The International wynosi około 24 milionów euro i to właśnie przedstawiciele sportów elektronicznych tego tytułu oraz League of Legends mogą liczyć na największe zdobycze finansowe z rozgrywek. Jeszcze odrębną gałęzią jest transmitowanie rozgrywek na prywatnym kanale na platformie streamingowej - najczęściej Twitch.

Największe zamieszanie w światowym esporcie zrobił jednak nie profesjonalny gracz, a streamer Fortnite: Battle Royale. Tyler "Ninja" Blevins jest najpopularniejszym streamerem na świecie. Jego grę w serwisie Twitch ogląda codziennie kilkadziesiąt tysięcy osób. Początkowo zarabiał na tym, że widzowie subskrybowali jego kanał oraz wręczali mu donate'y, czyli wpłacali na jego konto dobrowolną kwotę pieniędzy. Szczytem popularności "Ninjy" była wspólna gra z najbardziej popularnym raperem z Kanady - Drake’m. Wówczas jego stream oglądało jednocześnie aż pół miliona ludzi Później zdarzało mu się grać z takimi postaciami jak Dele Ali, Harry Kane czy Neymar. Od tego momentu streamer Luminosity Gaming podpisał kilka lukratywnych kontraktów reklamowych. Największymi z nich jest kontrakt z RedBullem oraz Samsungiem. Austriacki potentat został głównym sponsorem Amerykanina, co widać m.in. na ścianie pokoju gamingowego, gdzie jest widoczne wielkie logo producenta napojów energetycznych. "Ninja" prowadzi również prężnie rozwijający się kanał na YouTube.

27-latek niedawno udzielił głośnego wywiadu amerykańskiej stacji CNN. Gracz Fortnite wyznał, że w minionym roku zarobił bagatela...dziesięć milionów dolarów. Większość przychodów pochodzi z subskrypcji oraz dotacji na Twitchu, a także z reklam na YouTube. Pozostała część kwoty pochodzi z umów sponsorskich. Czy to oznacza, że streaming jest najbardziej opłacalną gałęzią esportu?

Jest to odważne pytanie, lecz stoją za nim argumenty. Znamy historie zawodników, którzy kończyli karierę zawodowców i przechodzili na streaming dla organizacji. Pierwszym takim głośnym przypadkiem był Michael "shroud" Grzesiek, który był zawodnikiem Cloud9, a po zakończeniu kariery postanowił streamować na pełen etat. W Polsce również mamy taki przykład. Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski również zrezygnował z gry w Virtus.pro (a w zasadzie, to Virtus.pro z niego zrezygnowało) i postanowił poświęcić się karierze streamera. Polak jednak podkreśla, że może być to jego tymczasowe zajęcie i możliwe, że wróci do zawodowego grania.

Zainteresowanie i pula turniejów ciągle rośnie, więc to nadal świetny sposób, by zarabiać w roli zawodników organizacji. Powyższe przykłady pokazują jednak, że streaming jest bardzo podatnym gruntem i może być równie opłacalny dla gracza, jak regularne treningi i występy na największych turniejach esportowych świata. Wiele wskazuje na to, że emerytura na Twitchu będzie regularnym zjawiskiem w internecie.

Krzysztof Chałabiś

ESPORTER
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy