Reklama

Czołowy gracz Smash zapisał się do turnieju pod fałszywym nazwiskiem

​Społeczność miłośników bijatyk w obliczu pandemii koronawirusa przeniosła się obecnie do internetu, co okazuje się być polem do nadużyć. Przykładem jest jeden z niedawnych turniejów w Super Smash Bros. Melee, do którego pod fałszywym nazwiskiem zapisał się jeden z najlepszych graczy na świecie.

W ubiegłą sobotę dobrze znany cykl zmagań Rona Rumble przeniósł się do sieci z powodu kwarantanny. Zapisy ograniczono do kilku stanów w USA, by zadbać o wyrównane opóźnienia. Do zgarnięcia była skromna pula 200 dolarów, a do tego 50 dol. bonusu za pokonanie faworytów.

Tutaj do akcji wkracza Justin "Plup" McGrath, nie od dzisiaj uważany za jednego z najlepszych graczy na scenie Smash, plasowany obecnie na ósmym miejscu w światowym rankingu. Razem ze znajomymi uznał, że świetną zabawą będzie dołączenie do zmagań na koncie należącym do kolegi.

Reklama

Zjawisko takie - znane bardzo dobrze jako "smurtfing" - nie jest zbyt rozpowszechnione w świecie bijatyk, gdzie najważniejsze turnieje rozgrywają się nie w sieci, lecz na turniejach offline. Teraz jednak koronawirus gruntownie zmienił warunki. Pieniądze nie były wielkie, co czyni występek gorszym.

Cała sprawa wyszła na jaw. McGrath razem ze znajomymi bawił się świetnie, podczas potyczek nabijając się dodatkowo z przegranych, którzy nie mieli zielonego pojęcia, że rywalizują z jednym z najlepszych graczy na świecie. Coraz więcej osób zaczęło jednak podejrzewać, że coś jest nie tak.

Ostatecznie kolejne osoby zaangażowane w sam proceder miały najwyraźniej dość i zaczęły się przyznawać. FortniteFred42 - czyli McGrath na innym koncie - zdążyli już pokonać między innymi Rishiego Malhotrę, innego zawodnika z pierwszej pięćdziesiątki światowego rankingu.

Reakcje były podzielone. Część graczy obwinia gracza o rujnowanie dobrego imienia serii turniejów Rona Rumble, inni są bardziej przychylnie nastawieni i argumentują, że był to mały turniej, bez większej stawki i puli nagród. Sam McGrath przeprosił za swoje zachowanie. Ale czy nie za późno?

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy