Reklama

Chicago Huntsmen wygrywa CDL Seattle – podsumowanie turnieju

​Stawka w Call of Duty League wciąż się wyrównuje. Chociaż turniej Seattle nie przyniósł nam nowego zwycięzcy, imponująca forma większości drużyn zapowiada bardzo emocjonującą końcówkę sezonu.

Wielki powrót bliźniaków

Pisałem przed turniejem, że Chicago musi ten turniej wygrać, żeby utrzymać przy sobie hype i oczekiwania ekspertów. Tak się właśnie stało. Huntsmen jest tym samym trzecią drużyną Call of Duty League, obok Atlanta FaZe i Dallas Empire, z dwoma tytułami na koncie. Zapowiadana na początku sezonu dominacja FaZe odeszła w niepamięć, stawka coraz mocniej się wyrównuje, a na pytanie kto jest najlepszą drużyną CDL, wciąż nie ma jasnej odpowiedzi.

Nie ulega jednak wątpliwości, że Chicago potrzebowało tej zmiany. Prestinni przyniósł nie tylko uśmiech na twarzy Arcitysa oraz odświeżenie całego składu, ale również solidną formę. Były gracz Florida Mutineers po kilku miesiącach przerwy od profesjonalnych rozgrywek zagrał naprawdę dobry turniej. Niejednokrotnie pokazywał się z dobrej strony na S&D, co pozwalało im szybciej wygrywać serie, a na respawnach zaczął spełniać dokładnie tę rolę, której oczekiwali od niego eksperci.

Reklama

Chociaż Hardpointy Chicago wyglądają bardzo silnie, drużyna wciąż nie wygląda na zdolną do zdominowania pozostałej części sezonu. Kiedy Dallas i Atlanta wygrywali turnieje, nikt nie miał wątpliwości, że patrzymy na najlepsze drużyny w grze. Przy niskiej skuteczności Chicago na dominacji i problemach na S&D nie można oprzeć się wrażeniu, że gdyby w finale ostatni punkt na trzeciej mapie trafił na konto Londynu, mielibyśmy nowego zwycięzcę tytułu CDL.

Wciąż jest to dopiero pierwszy mecz w nowym składzie Chicago. Kiedy słynny miesiąc miodowy wreszcie dobiegnie końca, a drużyna będzie już miała za sobą kilka tygodni regularnych treningów, powinniśmy mieć lepsze spojrzenie na ich przyszłość w CDL. Poważnym egzaminem dla Huntsmen bez wątpienia będzie również następny turniej w Minnesocie.

Cały Londyn w plecaku Dylana

Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy słyszałem, że jeżeli Royal Ravens ma zacząć z powrotem wygrywać mecze, Dylan musi wrócić do formy z Black Opsa 4. Kiedy wreszcie zobaczyliśmy od niego kilka naprawdę rewelacyjnych spotkań, Londyn trafił do swojego pierwszego finału.

Chociaż nie można samemu Dylanowi przypisywać sukcesu całej drużyny, bez wątpienia jest to ten czynnik, który pozwolił na tak imponujące wyniki. Od kilku eventów wspominaliśmy, że w tej drużynie znajduje się zbyt dużo utalentowanych graczy, żeby ciągle odpadać we wczesnych etapach turniejów. Długo wyczekiwany powrót do formy Londynu pozwolił im wspiąć się aż na szóste miejsce w ogólnej tabeli CDL.

Royal Ravens jest również kolejną drużyną, która udowadnia, jak wiele potrafi zmienić czasami wymiana jednego zawodnika. Podobnie jak OpTic czy Chicago, Londyn pokusił się o transfer, czując potrzebę odświeżenia składu i zaraz po dokonanej zmianie trafili prosto do finału. Jeżeli do świetnie grających Dylana i Skrapza dołączy w kolejnym turnieju Wuskin z początku sezonu, możemy mieć drużynę, która narobi sporo bałaganu w CDL.

Problemy Nowego Jorku i OGLA

Chociaż wrzucam ich dzisiaj do jednego worka, ponieważ obie drużyny nie skończyły ostatniego turnieju tam, gdzie zapewne oczekiwali, ich problemy nieco się od siebie różnią.

Z jednej strony jest bowiem OpTic Gaming, finaliści Florydy. Wtedy OGLA faktycznie wróciło do życia, pokazali się ze świetnej strony, a Slasher skończył cały turniej z drugim najlepszym K/D, 1.22. Seattle kończy już na pierwszym miejscu, z K/D 1.34 i 46 eliminacjami na jednym hardpoincie. OpTic wciąż wygląda dobrze i można śmiało przypisać ich porażkę w półfinale na niespodziewany powrót do formy Londynu.

Ich najważniejszą decyzją w nadchodzących tygodniach będzie kwestia Chino. Niektórzy nie wierzyli nawet, że OpTic zagra w tym składzie jeden turniej. Chino wciąż utrzymuje się jednak w podstawowej piątce, zdaje się spełniać swoją rolę, a plotki o transferze Gunlessa cichną. OpTic ma przed sobą cały miesiąc przerwy. Dużo czasu, żeby przetrawić TOP4 z CDL Seattle i przygotować się na FaZe i Empire w Paryżu.

Z drugiej z kolei strony jest równie zaskoczone formą Londynu Subliners. Jako konduktor hype trainu Nowego Jorku wciąż uważam, że ekscytacja ich ostatnią formą jest w pełni zasłużona. W tym tygodniu coś jednak "nie kliknęło". W przeciwieństwie do OGLA, które miało za sobą trudną grupę i emocjonujące mecze, Subliners wyszło z prostej grupy ze sporymi problemami, żeby zaraz później odpaść w szybkim meczu bez historii.

Subliners potrzebuje aktualnie jakiegoś jednego, mocnego turnieju, który pozwoli im nabrać pewności siebie i wejść na poziom najlepszych drużyn. Muszą chociaż raz zmierzyć się z kimś z czołówki i wygrać. Wprowadzenie Macka wyszło im na dobre, ich respawny wyglądały do tej pory bardzo przekonująco... Miejmy nadzieję, że miesiąc wolnego Nowy Jork planuje wykorzystać do regularnych treningów S&D. Jeżeli chcą wydostać się z dołu tabeli i powalczyć z najlepszymi, CDL Paryż w ich wykonaniu musi zwalić fanów z nóg.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty League
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy