Reklama

Aristocracy wyleciało z dziesiątego sezonu EPL… z hukiem

Bardzo szybko zakończyła się przygoda Aristocracy z dziesiątym sezonem rozgrywek ESL Pro League. Polacy przegrali wszystkie trzy spotkania fazy grupowej, a ostatnia mapa pojedynku z North była smutnym podsumowaniem występu "TaZa" i kolegów w Londynie. Jedyną szansą Polaków, by awansować do kolejnego sezonu pozostaje turniej barażowy. Czy "Arcy" czekają teraz zmiany?

Aristocracy trafiło do naprawdę silnej grupy podczas dziesiątego sezonu ESL Pro League.  Rywalami "Biało-Czerwonych" było słynne Astralis z Danii, odradzające się fnatic ze Szwecji oraz teoretycznie najłatwiejszy z przeciwników - North również z kraju Hansa Christiana Andersena. W dwóch pierwszych spotkaniach gracze Aristocracy nie byli faworytami. Najpierw dość zdecydowanie przegrali z Astralis, a następnie postawili trudniejsze warunki Szwedom, by jednak ostatecznie ulec w mapach 1:2. North również przegrało swoje potyczki z wyżej wspomnianymi rywalami i mecz Polaków z "Północą" był meczem o bardzo dużą stawkę - miał zapewnić utrzymanie w ESL Pro League.

Reklama

Podopieczni Mariusza "Loorda" Cybulskiego bardzo słabo rozpoczęli to starcie. Na swojej mapie - Nuke wyraźnie odstawali i ostatecznie ulegli 16;12. Przysłowiowe światełko w tunelu zapaliło się na Trainie. Tam niespodziewanie "TaZ" wraz z kolegami zdominowali duńskich rywali, wygrywając z nim imponującym i dającym nadzieję rezultatem 16:8. O wszystkim miał zadecydować Overpass.

Okazało się, że dość dotkliwa porażka na własnej mapie podziałała na Skandynawów jak płachta na byka - po prostu się wściekli. Widać to było na trzeciej lokacji. Tam niestety nie dali kompletnie żadnych szans naszym rodakom. Cała rozgrywka upływała pod dyktando "kjaerbye’ego" oraz kolegów i zakończyła się ostatecznie druzgocącym zwycięstwem 16:0.

Niestety ostatnia mapa była podsumowaniem całego występu Polaków na tym turnieju. To prawda, że nie byliśmy faworytami, lecz w Aristocracy od kilku lub nawet kilkunastu tygodni nie dzieje się najlepiej. "Arystokraci" przegrywają wiele spotkań, a jeszcze parę miesięcy temu byli wskazywani na polskie top 1 na scenie CS:GO. Czy to oznacza, że brakuje świeżości w składzie?

W ubiegłej kampanii ESL Pro League gwiazdą numer jeden był Paweł "dycha" Dycha. Ówczesny nowy zawodnik drużyny z przytupem wszedł na zagraniczną scenę notując świetne występy przeciwko uznanym drużynom. Teraz ta gwiazda jakby...przygasła. 22-latek nie jest już pierwszoplanową gwiazdą zespołu, w żadnym z meczów w stolicy Wielkiej Brytanii nie otwierał klasyfikacji strzelców w swojej drużynie. Nie oznacza to oczywiście, że jest winowajcą takiego stanu rzeczy.

Dycha w postach na facebooku wspominał przed kilkoma miesiącami, że musi w drużynie dojść do pewnych zmian, by formacja czyniła progres. Tego ewidentnie nie ma. Aristocracy stanęło w miejscu. Być może jest coś, co blokuje Dysze rozwinięcia skrzydeł, być może jest to błąd w ustawieniach, może zła komunikacja, a może problemy personalne w drużynie. Tego nie wiemy. Wiemy natomiast to, że Aristocracy w ostatnich tygodniach nie zachwyca. Przed Polakami jeszcze baraże o utrzymanie slota w ESL Pro League. Na razie ciężko upatrywać w nich faworyta do zdobycia tej nagrody. Może jednak w zespole nastąpią takie zmiany, które pozwolą przybliżyć się do tego celu.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Aristocracy
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy