Wywiad: Esporter vs Artur Gruszeczka

/Paweł Bastrzyk /ESL

Grubo ponad 100 tysięcy widzów na Twitchu podczas weekendowych meczów, emocje sięgające zenitu i jedno z najważniejszych wydarzeń w historii Rainbow Six: Siege.

Przy okazji zakończonego niedawno Six Invitational, porozmawialiśmy z Arturem Gruszeczką, założycielem największej polskiej drużyny R6.

Tomasz Alicki, esporter.pl: Najlepiej by było, gdybyś na początek powiedział kilka słów o sobie. Co aktualnie robisz, kiedy zaczęła się twoja przygoda z Rainbow Six i jaki jest twój wkład w polską scenę.

Artur "Arcelus" Gruszeczka: Moja przygoda z R6 zaczęła się już od alphy i bety, później wszystkie testowe okresy. To była gra, która od samego początku zainteresowała mnie swoją formułą, zwiastunami, taktycznym podejściem do rozgrywki. Bardzo długo na nią czekałem. Nie było na rynku esportowym tytułu o takich założeniach, podobnych do Counter Strike'a. Wiadomo, CS jest fenomenem, do którego nikt się nie zbliżył, ale R6 zapowiadał się na świetny tytuł, warty uwagi graczy. Potem po prostu mnie wciągnęło. Prowadziłem wtedy jeszcze swoją amatorską organizację z drużynami CS-a i Fify. Trzy miesiące po premierze Rainbow Sixa postanowiłem bardziej zaangażować się w tę scenę. Myślałem, że to jest nowy, nieodkryty rynek i widziałem w tym szansę, żeby się wybić. Zacząłem szukać graczy. Nie szło to za bardzo, ponieważ scena była młoda, ciężko znaleźć w takim momencie chłopaków chętnych rozwijać się w kierunku danej gry. Szukanie graczy zeszło się aż do października 2016 roku, do Warsaw Games Week. Oglądałem wtedy Mistrzostwa Polski, które wygrał zespół Patokalipsa. Postanowiłem odezwać się do zawodników i zwyczajnie ich zakontraktować. Tak zaczęła się moja bliższa przygoda z r6. Nie wiem, czy oglądałeś ten filmik, który ci podesłałem. To właśnie o tych chłopakach mówię. Zaczęliśmy w nich inwestować i byliśmy o krok od ESL Pro League, gdzie rywalizuje ze sobą najlepsze osiem drużyn Europy. Niestety przegraliśmy relegacje.

Reklama

W ESL Pro League nie ma żadnych Polaków, prawda?

- Nie, w R6 nigdy żaden Polak nie dostał się do Pro League. To jest marzenie każdej drużyny i każdego zawodnika, żeby tam awansować.

W jakiej formie jest teraz scena Rainbow Sixa? Początek tej gry był pełny cheaterów i problemów. Teraz R6 uchodzi za doskonały przykład odkupienia. Po trudnej premierze udało im się podnieść i doprowadzić tytuł do stanu, w którym może konkurować z najlepszymi. Jak to wygląda pod kątem oglądalności, społeczności czy samej popularności?

- To jest właśnie fenomen Rainbow Sixa. Podobnie jak Counter Strike czy League of Legends, ta gra nie traci na popularności, utrzymuje się na pewnym poziomie. Im dalej od premiery, tym większy jest rozwój, więcej graczy. Z większością multiplayerów jest tak jak z singlami. Jeżeli nie zaprezentujesz czegoś nowego, co zachęci graczy, tytuł umiera, serwery pustoszeją. Rainbow Six w Polsce również rośnie. Jest taka grupa na Facebooku, jedna z tych oficjalnych, zaakceptowanych przez Ubisoft. Siedzi tam już 17 tysięcy członków. Z miesiąca na miesiąc, z każdą promocją czy darmowym weekendem, ludzi przybywa. Patrząc nawet na amatorskie turnieje, drużyn jest coraz więcej. Potrzebujemy jednak, żeby w Polsce gra została doceniona w takim stopniu, jak zagranicą, gdzie FaZe Clan czy Team Liquid postanowiły otworzyć się na Rainbow Sixa. U nas największe organizacje nawet nie zerkają w tym kierunku, ponieważ nie ma u nas dużych turniejów LAN-owych. Jedyną opcją turniejową dla graczy jest ESL, który co kilka miesięcy organizuje otwarte eliminacje do elity. Teraz będzie to zmienione. Ubisoft prezentował swój plan rozgrywek. Do tej pory miałeś po prostu kilka szans w roku, żeby dostać się na najwyższy poziom. W Europie tendencja jest zwyżkowa. Byliśmy w 2017 na francuskim Gamers Assembly i tam reklamy Rainbow Sixa leciały nawet w telewizji. We Francji ta gra jest bardziej popularna niż Counter Strike czy League of Legends. To widać po osiągnięciach tych drużyn. Połowę czołowych lokat zajmują francuskie drużyny. Podobnie jest w przypadku USA czy Brazylii, która ma prawdopodobnie więcej dobrych zespołów niż cała Europa. W Polsce ta gra nie jest za bardzo popularna. Jesteśmy nastawieni na League of Legends albo Counter Strike'a, a wszystko poza tym to nisza, którą nie warto się interesować. W Europie Rainbow Six jest na zupełnie innym poziomie. Jeżeli wciąż tak to będzie wyglądać i R6 wybije się ponad inne esportowe tytuły, Polska znów będzie w tyle. Bardzo mnie to boli osobiście, chciałbym, żeby ta gra się rozwijała.

Kontynuując temat sceny Rainbow Sixa, chciałbym spojrzeć na to z drugiej strony. Mówiłeś o ESL Pro League, ośmiu najlepszych europejskich drużynach. Co robią ci, których tam nie ma? Są jakieś turnieje czy wszyscy czekają po prostu na kolejne eliminacje?

- Problem z Rainbow Sixem jest niestety taki, że jego scena esportowa nie jest aż tak rozbudowana. W rezultacie jedynymi rozgrywkami z dużymi pieniędzmi to ESL Pro League i jego zaplecze, Challenger League, gdzie drużyny mogły dostać się dzięki eliminacjom. Co każdy sezon z Challengera możesz awansować do Pro League. Na najwyższym poziomie walczysz o to, żeby pojechać na tego prestiżowego LAN-a, zmierzyć się z resztą świata. Co roku organizowany jest też Six Invitational w Montrealu. Poza tym, w Stanach czy Brazylii, są też mniejsze LAN-y. Nawet Niemcy mają swój regularny turniej, co dwa miesiące. Grają o tytuł mistrza kraju, nagrody są spore. U nas z kolei odbywają się tylko Mistrzostwa Polski organizowane przez ESL. Ciężko jest gdzieś zagrać naszym drużynom. Organizatorzy nie ufają tej grze i nie chcą organizować LAN-ów. Podobnie jest chociażby z Rocket League. Nie ma miejsca, gdzie gracze mogliby się wykazać.

Przejdźmy do samej rozgrywki. Co twoim zdaniem wyróżnia Rainbow Sixa ponad resztę tytułów esportowych?

- Parę dni temu oglądałem materiał na YouTube, bodajże chłopaków z TVGry. "Czy Rainbow Six jest klonem CS-a?", taki był tytuł filmu. Oburzyło to oczywiście naszą społeczność. Kromka, znany w społeczności YouTuber, zrobił swój film w odpowiedzi na sugestie TVGry, opowiedział o zaletach R6 i różnicach pomiędzy jednym i drugim. CS jest łatwą z początku grą, którą można sobie szybko przyswoić. Ogarnąć zasady. Jeżeli chodzi o Rainbow Sixa, dla nowych graczy początki będą bardzo skomplikowane. Oprócz różnych operatorów, ich unikalnych zdolności i funkcji, jest również model zniszczenia otoczenia, taktyczne zagrywki. Jak czasami uczestniczę w treningach swojej drużyny, zawodnicy potrafią przez 3 godziny atakować jeden punkt, wchodzenia z różnych stron, niszczenia poszczególnych elementów itd. To jest moim zdaniem specyfika Rainbow Sixa, która wyróżnia go między innymi od Counter Strike'a. Tam sposobów rozegrania rundy jest znacznie mniej niż w R6, gdzie możesz atakować praktycznie z każdej strony. Nie ma tego w Overwatchu ani CS-ie. Nic innego nie pozwala ci na pokonanie przeciwnika, wysadzając pod nim podłogę. Rainbow Six daje bardzo duże pole do popisu pod względem taktycznym. Jest mnóstwo różnych strategii, kontr i odpowiedzi na to, co gra rywal.

Porozmawiajmy teraz chwilę o Six Invitational. Chciałbym dowiedzieć się kilku rzeczy o historycznym tle tego turnieju. Czy to jest jakiś kamień milowy dla sceny Rainbow Sixa? Czy działa on na zasadzie Majora w Counter Strike'u czy jest to raczej początek esportowego planu Ubisoftu? Skąd ten hype?

- Six Invitational jest imprezą organizowaną co roku. Zwycięzca tego turnieju zostaje Mistrzem Rainbow Sixa. Oprócz tego co trzy miesiące, co każdy skończony sezon, rozgrywane były finały sezonów. Trwający aktualnie turniej gwarantuje jednak ten najbardziej prestiżowy tytuł. Teraz i tak zasady są trochę inne. Kiedyś drużyn było osiem, dzisiaj jest ich dwa razy więcej. Aktualnie można dostać się na Six Invitational poprzez otwarte kwalifikacje. Złożymy sobie razem drużynę i będziemy mieli szansę zagrać z najlepszymi. Wcześniej ta impreza była zarezerwowana dla zespołów z ESL Pro League, najwyższej klasy rozgrywek. Te zmiany to duży krok w stronę społeczności. Każdy miał swoją szansę. Było też głosowanie wśród graczy, które zwycięzcy gwarantowało wyjazd do Montrealu. Wygrała francuska drużyna, Team Vitality. Pula nagród też została podwojona. Z 250 tysięcy dolarów w poprzednim roku do pół miliona. Najlepszy zespół dostanie do podziału ponad milion złotych. To nie są małe pieniądze. Ubisoft w ten sposób podkreśla tym, że chciałby przyrównać Six Invitationala do chociażby Majorów w CS-ie. Dlatego też następują kolejne zmiany. Będą dwa sezony zamiast czterech i dodatkowy turniej w roku, tzw. Six Paris. Do tej pory rozgrywki były zamknięte dla najlepszych. Teraz nawet drużyny z Polski mają szansę dostać się do najwyższego poziomu, jeżeli zagrają dobrze.

Jakie są twoje przewidywania odnośnie zwycięzcy Six Invitational? Czy mamy aktualnie do czynienia na scenie z dominacją jednej drużyny, niczym era Fnatic w Counter Strike'u?

- W zeszłym roku największym zespołem na świecie była PENTA Sports. Jest to drużyna całkowicie międzynarodowa złożona z najlepszych zawodników. Udało im się w 2017 roku wygrać dwa sezony. Oni są również faworytami do wygrania trwającego Invitationala. Poradzili sobie w grupach, jako jedna z pierwszych drużyn. Będzie ciężko ich pokonać, ale nie jest to niemożliwe. Chociażby FaZe Clan pokazał bardzo dużo dobrego. W dwa mecze stracili tylko dwie rundy. Wielu fanów uważa ten brazylijski skład za kandydata do tytułu. Podobnie jest z Black Dragons czy Team Rogue. Te cztery drużyny awansowały od razu z fazy grupowej, wygrywając wszystkie spotkania. Można ich śmiało uznać za faworytów. Ostatecznie ciężko jest jednak stwierdzić, kto wygra całość. Przykładowo, w finale sezonu w Sao Paulo wygrało ENCE, a teraz, w meczu z FaZe Clanem, przegrali 10-0. Gdybym miał jednak wybrać jeden zespół, postawiłbym na PENTĘ. Niemiecka organizacja ma kilka świetnych graczy, bardzo znanych w społeczności. Chociażby Pengu, który regularnie streamuje, ogląda go kilka tysięcy ludzi. Polecam sobie czasami obejrzeć jego transmisje. Moim zdaniem w finale PENTA spotka się z FaZe.

Wspomniałeś o Pengu. Użyję tego jako płynnego przejścia do mojego ostatniego pytania. Jakie są najważniejsze postaci sceny Rainbow Sixa?  Zawodnicy, którzy rywalizują od samego początku i kurczowo trzymają się szczytu.

- Cały skład PENTY można opisać tymi słowami. Każdy ich zawodnik to taka mała instytucja medialna. Obserwuje ich mnóstwo ludzi. Najbardziej znaną osobą na scenie jest bez wątpienia Pengu. Poza nim jest też SHA77E. On przez dwa lata grał w ENCE. Brali udział w każdym LAN-ie i nigdy nie wyszli z grupy. Wszyscy uważali to za ich przekleństwo. Wreszcie udało się dojść do finału w Sao Paulo i wygrać całość. Zaraz po tym triumfie, SHA77E, jeden z najlepszych mechanicznie graczy R6, przeszedł do PENTY.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Rainbow Six: Siege
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy