Hearthstone: Wybawcy Uldum. Dlaczego warto wypróbować nowy dodatek?

Hearthstone: Wybawcy Uldum /materiały prasowe

​Nowa ekspansja, nowe zmiany w mecie. Kolejny dodatek to nie tylko okazja, żeby nieco odświeżyć rozgrywkę w popularnej karciance, ale również kilka solidnych powodów do powrotu dla tych, którzy zastanawiają się jeszcze, czy warto z powrotem inwestować swój czas w farmienie paczek.

Początki dodatków to jedne z najbardziej ekscytujących momentów w życiu gier. Do Hearthstone’a to stwierdzenie pasuje wyjątkowo dobrze. Kiedy nie wiemy jeszcze dokładnie, jakie karty na dobre trafią do mety, a jakie mogą umknąć radarowi profesjonalnych graczy. Teraz ten moment powoli przemija, wróciło Hearthstone Grandmasters, a razem z nim nowe, ekscytujące decki. Postanowiliśmy więc zatrzymać się na chwilę, spojrzeć na zmiany wprowadzone przez Wybawców Uldum i zastanowić się, dlaczego warto poświęcić odrobinę czasu nowemu dodatkowi.

Reklama

Silne, uniwersalne karty

O tym mówił już na początku Trump w swoim materiale o 10 najciekawszych kartach dodatku. Opierał się wtedy głównie na swoim doświadczeniu i intuicji, przewidując nowości, które odegrają kluczową rolę w wielu taliach. Wiedzy o grze nie można mu odmówić, co jednoznacznie potwierdziło ostatnich kilka tygodni, idąc dokładnie według predykcji popularnego twórcy.

Przede wszystkim, Zephrys i Siamat. Opierając się na danych z HSReplay - https://hsreplay.net/cards/#sortBy=includedPopularity - ten pierwszy znajduje się aktualnie w 35% talii, a ten drugi w 20%. Trzecia i szósta najpopularniejsza karta w grze. Nie bez powodu Trump porównywał obie nowości do Zilliaxa.  Zephrys ląduje w wielu taliach jako swojego rodzaju ostateczność, źródło dodatkowej, niespodziewanej siły. Jeżeli akurat spełnicie wymagania braku duplikatów w decku, wyciągacie go niczym asa w rękawie. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zagrać go jako zwykłe 3/2 za dwa many.

Siamat to z kolei karta uniwersalna ze względu na swoją siłę. 6/6 za 7 many z możliwością wybrania dwóch rzeczy spośród Divine Shielda, Rusha, Taunta oraz Windfury czyni tę kartę odpowiedzią niemalże na wszystko. Niezależnie od sytuacji w jakiej się znajdujecie, oprócz tych, gdzie brakuje Wam 28 punktów zdrowia, Siamat może pomóc. Wyczyścicie stół, zagrodzicie drogę do swojego bohatera tauntem z dodatkową tarczą... Kawał świetnej karty.

Nie wszystko kręci się jednak wyłącznie wokół legend. Dostaliśmy bowiem mnóstwo wzmocnień w postaci kart niekoniecznie domagających się od Was 1600 pyłu. Entuzjastyczna pomocniczka wsparła wiele talii opartych na minionach, Poszukiwaczka zadań dobrze nadaje się do questów, a Hiena alfa czy Gnomka ogrodowa wzmocniły istniejące już archetypy.

Więcej questów!

Zadania to zdecydowanie jedna z najciekawszych mechanik w aktualnej mecie. Rozpoczynamy każdą grę z Questem w ręku, co chociaż pod tym względem ogranicza element RNG, i odczuwamy ogromną satysfakcję z wykonania powierzonego nam zadania. Do uczucia towarzyszącego zagraniu tej ostatniej, potrzebnej karty może równać się wyłącznie jakiś magiczny topdeck.

Chociaż Wybawcy Uldum wprowadzili nowe Questy do każdej klasy, król jest tylko jeden. Splugawiona woda znajduje się na ten moment aż w dziesięciu procent wszystkich talii, co czyni ją najbardziej rozchwytywanym przez społeczność Questem. Po zagraniu sześciu kart z Okrzykiem bojowym dostajemy Serce Vir’naal, które zamienia naszą moc specjalną na możliwość aktywowania reszty okrzyków bojowych dwukrotnie, w danej rundzie. Nowe zadanie doskonale idzie w parze z mechaniką Sługusów, co czyni z Quest Shamana bardzo ciekawy i przyjemny deck.

Kilka interesujących talii można również znaleźć wokół innych zadań, co na pewno sprawi mnóstwo radości graczom, którzy nie lubią ślepo podążać za metą, kopiując archetypy o największych współczynnikach zwycięstw. Thijs eksperymentował sporo z zadaniem Priesta, Quest Paladyna opiera się na nowej mechanice Odrodzenia, a Otwarcie skarbca Huntera pozwala na jeszcze łatwiejsze kontrolowanie stołu.

Różnorodne talie

Wiem, o czym myślą teraz osoby, które ostatnie tygodnie spędziły na wysokich rangach, próbując dostać się do legendy. "Ale przecież lader jest pełny Warriorów!". Faktycznie, chociaż Wojownik nie figuruje na samym szczycie rankingu win percentage, jest bardzo popularnym wyborem, w wielu różnych wersjach. Nerf sprzed kilku dni, który zwiększył koszt many Dr. Booma z siedmiu kryształów na dziewięć, może to na szczęście zmienić.

Patrząc jednak nawet po samym /r/CompetitiveHS, gdzie spotykają się gracze skupieni głównie wokół wyższego poziomu Hearthstone’a, sporo ludzi drogę do legendy przeszło zupełnie innymi taliami. Widać sporo Quest Shamanów, co na pewno nikogo nie dziwi, słychać również o sile Highlander Huntera czy Zoo Warlocka. Na górze Tier Listy HSReplay widnieją z kolei Paladyn i Shaman w agresywnych wersjach z Murlockami.

Poczucie różnorodności w dużym stopniu zbudował jednak powrót Hearthstone Grandmasters w ostatni weekend. Drugi sezon został oficjalnie rozpoczęty, a razem z nim w niepamięć poszedł poprzedni format, Specialist, który nie został przyjęty zbyt dobrze przez większość społeczności. Wróciliśmy do starego, dobrego Conquestu. Zawodnicy są więc znów zmuszeni do głębokiej analizy mety oraz przygotowywania czterech różnych talii na każdy tydzień.

Wrócić warto więc nie tylko do samego Hearthstone’a, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, ale również do śledzenia sceny esportowej. Wybawcy Uldum wprowadzają sporo mocnych kart, które w kilka chwil mogą odwrócić przebieg gry o 180 stopni. Dobrze jest widzieć również kontynuowanie nowszych mechanik, jak Zadania czy Sługusy, które debiutowały nie tak dawno temu.

ESPORTER
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy