HCT, Taipei: Rozmawiamy Raphaelem "Bunnyhopporem" Peltzerem

Raphael "Bunnyhoppor" Peltzer - photo by Blizzard Entertainment /materiały prasowe

​Drugi dzień HCT w Taipei zaczął się dla nas rozmową z Leaguehackerem, kanadyjskim reprezentantem drużyny Lazarus, a skończył wywiadem z Bunnyhopporem. Niemiec powiedział nam kilka rzeczy o mentalności graczy, swoich dotychczasowych wrażeniach z turnieju oraz taliach, jakie przygotował na ten turniej.


Tomasz Alicki - Przede wszystkim, gratulacje wczorajszego 2-0 oraz awansu do ćwierćfinałów. Rozegrałeś parę bardzo zaciętych BO5. Spodziewałeś się, że będzie aż tak ciężko?

Raphael "Bunnyhoppor" Peltzer - Mecz przeciwko BloodTrailowi był faktycznie bardzo zacięty. To całkiem zabawne, że w wywiadach obaj powiedzieliśmy, że nie czujemy się faworytami w tym spotkaniu. Cieszę się z tego zwycięstwa. Przed meczem z SNJing byłem dosyć pewny. Trenowałem te matchupy i byłem zadowolony, ale gra ostatecznie nie potoczyła się dokładnie tak, jak planowałem. Chociaż te ostatnie dwa mecze sprawiały wrażenie w miarę stanowczych. Zakończyłem BO5 w dobrym stylu.

Reklama

Z sześciu rozegranych wczoraj meczów cztery zakończyły się wynikiem 3:2. Uważasz, że ta tendencja utrzyma się do końca turnieju? I z czego to według Ciebie wynika? Chodzi o niedawno wypuszczony dodatek, brak pewności w graniu nowymi taliami, czy może coś innego?

- Zależy to głównie od mentalności zawodnika. Jeżeli przegrywasz 0:2 czy 1:2, możesz zawsze następną wybrać swoją najsilniejszą talię. Może niektórzy czują się też pewniej, kiedy wracają z przegranej pozycji. Zawsze wybierasz matchup, który działa najmocniej na twoją korzyść. Dlatego gry często wydają się tak bliskie. Nie wydaje mi się, żeby miało to coś wspólnego z wydanym niedawno dodatkiem. Same decklisty są również dosyć standardowe. Talie nie trafiają raczej na swoje bezpośrednie kontry, może oprócz meczu Tylera z Rogerem.

Wszyscy poruszają ostatnio temat twojego imponującego współczynnika zwycięstw, prawie 80% przy stosunku 32-7. Myślisz o tym, przygotowując się do meczów? Czujesz jakąś presję? Czy może podchodzisz do każdego spotkania pojedynczo, na spokojnie?

- Staram się. Dochodzę też do wniosku, że nawet jeśli przegram jedno spotkanie, 32-8 to wciąż winrate na poziomie 80%, co jest całkiem niezłym wynikiem jak na jeden rok. Czasami czuję to z tyłu głowy. Będę jednak zadowolony z każdego kolejnego zwycięstwa. Cieszę się, że nie odpadłem w grupach. Grasz tylko trzy spotkania i na koniec możesz czasami wyjść czując się gorzej, niż kiedy tu przyjeżdżałeś. Przynajmniej takie jest odczucie. Zyskujesz bardzo dużo korzyści, w ogóle biorąc udział w tym turnieju. Nie takie odnosisz jednak wrażenie, kiedy odpadasz w pierwszym etapie, w momencie porażki.
Już jestem więc zadowolony.

Jak podoba Ci się aktualna meta?

- Uważam, że jest niezbalansowana. W następnym miesiącu powinny pojawić się jakieś zmiany, szczególnie jeżeli chodzi o Rogue'a. Ta klasa jest po prostu zbyt mocna, wyraźnie silniejsza od całej reszty. Po wyjściu dodatku zyskała znacznie więcej możliwości niż reszta bohaterów. Sługusy wydają się wyjątkowo silni.

Inna klasa, która jest aktualnie bardzo popularna to Warrior, a mimo to nie zdecydowałeś się na zabranie go na Mistrzostwa Świata. Jaki jest tego powód?

- Głównym powodem są strategie mające na celu kontrować Warriora. Rozważałem Bomb Warriora, bo wydawał się bardzo solidną talią, ale spodziewałem się również wielu Hunterów. Nie czułem się więc zbyt komfortowo, myśląc o Wojowniku, który nie pasował również do naszej strategii.

A co z resztą twoich talii? Dlaczego zdecydowałeś się akurat na te warianty?

- Rogue'a wybrałem dlatego, że to Rogue. Tutaj chyba nie jest potrzebny żaden powód. Hunter sprawdzał się bardzo dobrze na treningach przeciwko wszystkiemu oprócz Rogue'a. Na szczęście nie chodzi o to, żeby być silniejszym od najlepszych talii, tylko o pokonywanie tych słabszych. Długo zastanawiałem się nad Zoolockiem. To jest talia, która zawsze jakimś cudem znajduje to zwycięstwo. Pokazywały to statystyki i teraz potwierdza to również turniej, przynajmniej w dwóch pierwszych grupach, gdzie nikt nie skupiał się wyjątkowo mocno na kontrowaniu Warlocka. Ostatnia talia to mój Mag. Patrząc na to, jak wygląda meta na turnieju, cieszę się, że przyniosłem go ze sobą. Solidny deck. Staraliśmy się stworzyć właśnie taką listę, pewną.

Jesteś zadowolony ze wszystkiego w stu procentach? Czy może zmieniłbyś coś teraz, gdyby trafiła się taka okazja?

- Half-Time Scavengera w Magu zamieniłbym na kartę z niewidzialnością za trzy punkty many. Powinna działać lepiej przeciwko bardziej agresywnym taliom.
Z Huntera jestem generalnie zadowolony. Chyba jednak chciałbym grać z dwoma Marked Shotami, chodziło mi już to po głowie od jakiegoś czasu, ale nie wiem, czego powinienem się pozbyć. Może Unleash the Beast? Chociaż to też bardzo dobra karta. Jeśli miałbym jeszcze tydzień treningów, pewnie przyjechałbym tutaj z zupełnie inną strategią. Z resztą graczy rozmawiamy o różnych możliwościach. Planuję przetestować maga z elementalami i mechaniką questu.

Więc może ten balans Rogue'a nie jest aż tak potrzebny? Może niedługo znajdziecie talie, które okażą się od niego lepsze, albo równie dobre?

- Bardzo w to wątpię. Wydaje mi się, że jedynym sposobem na pokonanie tej klasy są karty usuwające bronie z pola walki. Golakka Crawler przeciwko piratom nie był zbyt zdrowym pomysłem, podobnie jest w tym przypadku. Spróbujesz skontrować Rogue'a, a potem przyjdzie taka tura, gdzie w drugiej turze pojawi się na stole 8/8 Edwin VanCleef i myślisz sobie: "No dobrze. To gdzie jest prawy dolny róg ekranu?'. Rogue posiada możliwości, które pozwalają mu pokonać jego kontry. Chociaż mogę się całkowicie mylić, moja opinia jest taka, że jeżeli nie zmieni się nic, w czwartym tygodniu Grandmasters ponad dziesiątka zawodników będzie grała Rogue'ami w formacie Specialist.

Czy coś Cię zaskoczyło w tym turnieju? Languagehacker mówił, że spodziewał się Token Druidów, a z drugiej strony a83650 nie przewidywał takiej liczby Zoolocków. Jaka jest Twoja opinia na ten temat?

- Zoolocków jest więcej, niż myślałem. Podobnie z taliami midrange. Spodziewałem się, że więcej zawodników wskoczy do "pociągu Rogera". Może nie do takiego stopnia, bo są to przypadki ekstremalne, ale liczyłem na kilka Paladynów. Zobaczyliśmy też aż 13 Warriorów, przewidywałem ok. 10.

Wracając do tematu, który już wcześniej poruszyłeś, co sądzisz o zmianie formatu z Conquest na Specialist?

- To na pewno bardzo interesująca zmiana. Będzie wymagać jednak sporo uwagi ze strony deweloperów, ponieważ meta jednej klasy zależy w dużym stopniu od balansu. Nikt nie chciałby oglądać ciągłych mirror matchupów. Twórcom powinno zależeć na balansie, interakcji pomiędzy różnymi klasami.  Są jednak na przykład takie talie, które nie nadają się za bardzo do walki o legendę, ale mogą sprawdzić się idealnie do formatu Specialist, dlatego że radzą sobie dobrze przeciwko taliom najwyższego tieru. Jeżeli takim wariantem zagrasz w gry rankingowe w Hearthstone'a i trafisz coś z drugiego tieru, nie odniesiesz zbyt dużego sukcesu. Ciekawie będzie na to popatrzeć i czekam, aż ten format pojawi się na turniejach. Martwię się tylko o rozgrywanie BO3 zamiast BO5.

Kogo wybrałeś na swojego mistrza?

- Tym razem nikogo. Presja była zbyt duża.

Gdybyś miał to zrobić teraz, wciąż wstrzymałbyś się od głosu?

- Raczej tak. Za pieniądze z turnieju mogę sobie kupić jakieś paczki. Jest zbyt dużo zawodników, na których chciałbym oddać swój głos, więc postanowiłem po prostu tego nie robić.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: hct
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy