Call of Duty Mobile - recenzja

Call of Duty Mobile /materiały prasowe

​Nie spodziewałem się, że do namiętnego grania w Call of Duty po sieci wrócę nie po premierze którejś komputerowo-konsolowej odsłony, a po zainstalowaniu... jego smartfonowej wersji.

Od dawna próbuję przekonać się do mobilnego grania, ale odstrasza mnie druzgocąca przewaga gier "pay to win", przy których albo muszę wyciągnąć kartę kredytową i patrzeć, jak debet stopniowo się zwiększa, albo przygotowuję się na tak długie oczekiwanie na cokolwiek, że podczas kolejnych przerw zapominam, w co ja, tak w ogóle, grałem. Na szczęście co jakiś czas pojawiają się tytuły, które przypominają mi, że na smartfonach można się świetnie bawić, nie wydając na to majątku, takie jak Mario Kart Tour, Super Mario Run, Alto's Odyssey, Monument Valley, Stardew Valley czy Asphalt 8. Nie spodziewałem się jednak, że któregoś dnia na mojego smartfona trafi gra, dla której na jakiś czas byłbym w stanie zapomnieć o konsoli. Oto Call of Duty Mobile!

Reklama

Przed pobraniem gry miałem obawy, że Call of Duty Mobile będzie kolejnym pay to win, wykorzystującym potęgę marki do tego, by zniewolić nasze portfele. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że to niesamowicie grywalna, niewymagająca opłat strzelanka, która bardzo umiejętnie przenosi doświadczenia znane z komputerów i konsol na smartfony i tablety. Można powiedzieć, że to to samo Call of Duty, co na "dużych" platformach - pełnokrwiste, emocjonujące, nieokrojone. A jeśli podłączysz do swojego telefonu kontroler (może to być dedykowane rozwiązanie albo pad do PlayStation 4 lub Xboksa One), różnice dodatkowo się rozmyją - będziesz grał w COD-a takiego jak zawsze, tylko w pomniejszeniu, gdzie i kiedy tylko będziesz chciał.

W Call of Duty Mobile znalazło się kilka trybów, takich jak deathmatch, drużynowy deathmatch, znajdź i zniszcz, dominacja oraz - być może najważniejszy spośród nich - battle royale. I ta ostatnia formuła pokazuje chyba najdobitniej, jak świetnie działa mobilny COD. W battle royale nie dokonano żadnych uproszczeń, wykorzystano wszystkie jego kluczowe składniki, przejrzystość interfejsu jest wzorowa, a liczba klatek wysoka i stabilna pomimo setki graczy biegających naraz po mapie (to jeszcze ostatecznie zależy od tego, na jakim smartfonie gracz, ale każdy model w cenie powyżej 1000 zł będzie wystarczający, by grać w Call of Duty Mobile).

Jeśli jednak nie jesteś fanem battle royale (ja jestem, powiedzmy... umiarkowanym), wiedz, że to tylko cząstka Call of Duty Mobile. Według mnie o wiele więcej frajdy można czerpać, bawiąc się w innych trybach. Jest ich tak dużo i są tak zróżnicowane, że nuda nie powinna się wkraść nawet po dziesiątkach godzin spędzonych na mobilnym strzelaniu. Świetnie wypadają mapy, które zaprojektowano wręcz po mistrzowsku - zarówno pod względem wizualnym, jak i konstrukcyjnym. Ale to nic dziwnego, skoro autorzy wzorowali je na najlepszych planszach z dotychczasowych części serii.

Call of Duty Mobile dostarcza tyle samo emocji, co komputerowo-konsolowe odsłony. Potyczki są wartkie, szybkie, dynamiczne; trwają przeważnie po kilka minut, co jest optymalnym czasem, jak na grę mobilną. Sterowanie jest wzorowe (zostało w pewnym stopniu uproszczone, ale to akurat nie dziwi i nie przeszkadza), ale gdyby coś ci nie odpowiadało, możesz zmienić konfigurację w ustawieniach. Broń jest zróżnicowana i została doskonale wyważona, a to, że możemy ją ulepszać, dodatkowo motywuje do dalszej zabawy. Osiągając kolejne rangi, poziomy konta czy poziomy poszczególnych giwer, odblokowujemy ulepszenia (jak większy magazynek czy tłumik) oraz umiejętności (sprawniejsze przeładowanie czy szybsza regeneracja). Progres jest raczej powolny, ale jest to chyba jedyny zarzut, jaki mam do tej gry.

Call of Duty Mobile wygląda i brzmi fenomenalnie. Ponownie mogę napisać, że to taki konsolowo-komputerowy COD, tylko że w pomniejszeniu. Oczywiście po przeniesieniu obrazu na 30-calowy ekran zaczynamy dostrzegać mankamenty od strony wizualnej, ale to w końcu gra, która została przygotowana z myślą o najwyżej 7-calowych wyświetlaczach - i na nich prezentuje się oszałamiająco. Co ciekawe, do płynnego działania na najwyższych ustawieniach nie wymaga posiadania któregoś z flagowców.

Jestem bardzo, ale to bardzo pozytywnie zaskoczony Call of Duty Mobile. Spodziewałem się gry, która będzie wykorzystywać kultową markę do tego, by wyciągnąć ode mnie jak najwięcej pieniędzy, a otrzymałem pełnoprawną strzelankę sieciową free-to-play, która ma wszystko to, co komputerowo-konsolowe odsłony serii. Czyli wszystko, czego potrzebuje, by konkurować o miano najlepszego multiplayerowego shootera na smartfony i tablety.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty Mobile
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy